Jesteśmy w kanadyjskiej Arktyce. Co dalej?

Dotarliśmy do Kanady. Stanęliśmy w Dundas Harbour i razem z dwoma zaprzyjaźnionymi jachtami czekamy na dalsze postępy topnienia.

Ponieważ minął już pierwszy tydzień sierpnia, to czasu na otwarcie się Przejścia Północno Zachodniego jest coraz mniej. Wszyscy jesteśmy jednak optymistami i na razie delektujemy się pięknymi widokami, jakie mamy dookoła.

Lód na plaży przybierał ciekawe formy

Kilka godzin po nas do zatoki wpłynął czwarty jacht – austriacki Muk Tuk, na którym żegluje sympatyczne małżeństwo z dwoma synami i psem. Staliśmy razem z nimi wcześniej w Godhavn na Disko Island. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że jest to już ich trzecia próba przepłynięcia przez Przejście Północno Zachodnie. Wcześniej szczęśliwie przepłynęli w 2011 oraz w zeszłym roku z zachodu na wschód. Są więc zdecydowanie najbardziej doświadczeni w temacie Przejścia.

Drugiego dnia postoju zrobiliśmy sobie krótką wycieczkę na brzeg. Niestety woły piżmowe, które podziwialiśmy wcześniej przez lornetkę z pokładu nie pojawiły się.

W gościach na jachcie Balthazar

Na wieczór nasza cała załoga została zaproszona na pokład Balthazara. Żeby nie przychodzić z pustymi rękami zanieśliśmy naszym gospodarzom świeży chlebek, sałatkę, pyszne ciasto czekoladowe oraz małą flaszeczkę Żubrówki.

Balthazar zgodnie z moimi wyobrażeniami okazał się bardzo luksusowym wyprawowym jachtem. Ta 17-metrowa aluminiowa maszyna została wyprodukowana na zamówienie we francuskiej stoczni Garcia. W przestronnej mesie bez problemu mieściliśmy się w 12 osób. Kapitan Jean-Pierre i jego towarzysze okazali się bardzo sympatycznymi gospodarzami i wieczór upłynął nam na zgłębianiu technik kotwiczenia w huraganie oraz analizowaniu obecnej sytuacji lodowej. Byliśmy zgodni co do tego, że póki co nie ma co pchać się dalej. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.

W doborowym towarzystwie

Ogólnie to nasze towarzystwo w zatoce jest arcyciekawie. Jean-Pierre i jego koledzy znają się od dawien dawna i z tego co mówili, to brali czynny udział we francuskim programie rakietowym w związku z tym sporo czasu spędzili w Gujanie Francuskiej. Na szwajcarskim Chamanie dowodzi, Dominque Wavre – trzykrotny weteran Vendee Globe (samotne regaty non stop dookoła świata). W ich załodze jest także kobieta, mająca na koncie te najbardziej wymagające regaty dookoła globu.

I tak na leniwym nic-nie-robieniu minęły nam wtorek i środa. W czwartek rano z zatoki zniknął Chaman i Balthazar, którzy przestawili się 40 mil na zachód do Cumming Inlet. Była to następna w kolejności zatoczka i planowaliśmy do nich dołączyć w piątek.

Śladami historii Dundas Harbour

Opuszczony posterunek w Dundas Harbour

Po rozmowie z załogą Muk Tuka przestawiliśmy się bliżej wejścia do zatoki, skąd następnego dnia zrobiliśmy sobie wycieczkę do opuszczonego posterunku Kanadyjskiej Policji Konnej. W opuszczonych budynkach znaleźliśmy trochę oryginalnego wyposażenia, instrukcje obsługi piecyków i trochę mebli.

Dosłownie czuć było ducha ludzi, którzy pełnili tu służbę wiele lat temu. Z daty ważności gaśnicy i niektórych instrukcji wynikało, że Kanadyjczycy opuścili posterunek w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych.

Pozostałości wyposażenia

Trochę podobne klimaty, jak w opuszczonych osadach na Spitsbergenie, jednak oczywiście na dużo mniejszą skalę. Na pobliskim wzgórzu były ogrodzone białym płotkiem cztery mogiły. Dwie z nich miały dobrze zachowane nagrobki, z których wynikało, że spoczywają w niej kanadyjscy policjanci, którzy zmarli w wieku 25 i 27 lat. Wyjątkowo młode chłopaki.

Tego dnia zatoka Johnson Bay wyjątkowo spektakularnie wypełniła się lodem. Mnóstwo lodowych kawałków osiadło na plaży wraz z odpływem. Było w związku z tym sporo zabawy podczas ujeżdżania kier lodowych 😉

To była bardzo fajna wycieczka i miła odmiana po tygodniu przebywania na jachcie bez przerwy.

Trunki kanadyjskich policjantów

Zmiana miejsca

Wróciliśmy koło 16, podnieśliśmy kotwicę i wyszliśmy na Lancaster Sound. Za rufą zostawiliśmy Muk Tuka, który miał dołączyć do nas następnego dnia. Do Cumming Inlet mieliśmy około 50 mil. Zaraz po wyjściu dostaliśmy maila od Jean-Pierra, że Balthazar razem z Chamanem wieczorem startują do Arctic Bay.

Tym razem pogoda była praktycznie bezwietrzna i całość pokonaliśmy na silniku. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy po wejściu do zatoki zobaczyliśmy oba jachty zakotwiczone. Okazało się, że nawet wypłynęli, ale po odebraniu map lodowych ostatecznie zrezygnowali. Chyba to Arctic Bay nie jest im po drodze.

Na razie znowu mamy wspólny plan – CZEKAMY.

Sprawdź bieżącą pozycję Crystal!  Dołącz do naszej załogi!

Śledź nas na Facebook!

Zostań naszym Patronem na Patronite.pl