Latające ryby, głuptaki i my na Pacyfiku

W środę 28. kwietnia minął tydzień, odkąd za rufą zostawiliśmy meksykańskie La Paz na Morzu Corteza. Na liczniku już prawie 1000 przepłyniętych mil, co stanowi ok. 1/3 drogi rejsu przez Pacyfik na Markizy. Każdy z nas przyzwyczaił się już do bujania, bezkresnego horyzontu morza, a rytm dnia i nocy wyznaczają tylko trzy czynności: wachta – spanie – jedzenie.

Pierwsza zmiana czasu

Im dalej na zachód jesteśmy, tym później słońce chowa się za horyzontem i automatycznie później wstaje. W efekcie, po tygodniu mieliśmy zachody ok. godz. 20.30, a wschody po godz. 7. Poranna wachta, czyli tzw. świtówka w godz. 4 – 8, w trakcie której osoba przygotowuje śniadanie dla całej załogi, powoli stawała się prawie nocną wachtą. Kapitan Michał zarządził nam więc zmianę czasu. I takim sposobem z czasu UTC -6 przeskoczyliśmy na UTC -7. W praktyce oznacza to, że różnica czasu między nami a Polską wynosi już dziewięć godzin.

Nowa odsłona głuptaków

W ostatnich dniach płyniemy w asyście grupki głuptaków. Ok. czterech-pięciu osobników od wschodu do późnego popołudnia lata wokoło nas, urządzając prawdziwe show lotnicze. I o ile do tej pory myśleliśmy o głuptaczkach jako niezdarnych istotach, to ich powietrzne akrobacje, które mamy przyjemność podziwiać, ukazują coś zupełnie przeciwnego.
Tuż po wschodzie pojawiają się pierwsze głuptaki. Zabawne, że w momencie, kiedy kończę cieszyć oczy ciepłym, pomarańczowym światłem porannego słońca i zdążę pomyśleć: „ciekawe gdzie nasi ptasie towarzysze podróży?”, to pojawia się pierwszy ptak. Z zadziwiającą lekkością szybuje po niebie, robiąc wokoło jachtu raz większe, raz mniejsze koła. Po jakimś czasie dołączają kolejne. Czasami znikają na kilka chwil, czasami kilka godzin. Zawsze jednak wracają.

Głuptaki niczym najsprawniejsi piloci myśliwców F-16, potrafią w nieoczekiwanym momencie zmienić trajektorię lotu. Szybuje sobie taki gagatek wysoko, ponad masztem Crystal i bacznie wpatruje w wodę. I nagle bach – beczką pikuje w dół! Czasem taka akrobacja kończy się pluskiem i zwycięstwem, czyli złapaniem ryby. Częściej jednak, głuptak zwinnie tuż przed taflą wody skręca i jak gdyby nigdy nic, leci nisko nad nią, sprawdzając czy może w ten sposób upoluje jakąś przekąskę.

Darmowa wyżerka

Na wachcie każdy z nas choć na chwilę zawiesza oko na głuptakach i z podziwem przygląda się ich popisom. Po jakimś czasie, odkrywamy powód dla którego ptaki tak kluczowo trzymają się jachtu i przemieszczają się wraz z nami. Marek jako pierwszy wysunął teorię, że płynący jacht to darmowa wyżerka dla ptaków. I nie chodzi tu wcale o śmieci, które wyrzucamy. Resztki jajek, fusów z kawy, czy podpsutych liści sałaty zdecydowanie nie znajdują się w menu ptaków, które codziennie przelatują setki kilometrów nad oceanem.
Jesteśmy już w tropikach i na bardzo ciepłych wodach (woda ma już ok 30 stopni C!), co oznacza że jest tutaj mnóstwo latających ryb. I to właśnie te ryby, które czasami nawet i stadkami wyskakują z wody, są przysmakiem naszych głuptaków. Kiedy Crystal sunie po falach, to rybki ze strachu przed nią, wyskakują z wody. Tym samym stają się potencjalnym łupem ptaków.
Sam fakt wyskoczenia ryby z wody nie gwarantuje tego, że głuptak ją złapie. Bynajmniej! Ptaki muszą wykazać się dużym refleksem, sprawnością i szybkością, żeby takie stadko zauważyć, dogonić i złapać. Jednak fakt, że jacht płynie daje gwarancję, że gdzieś w jego okolicach wyskoczy kilka rybek i to jest powód, dla którego głuptaki tak uparcie trzymają się nas już od kilkuset mil.

Pasażerowie na gapę, czyli druga strona medalu

Takie pocieszne towarzystwo głuptaczków ma też swoją drugą stronę. Ptaki regularnie przysiadają na dziobie jachtu lub na naszych panelach słonecznych, żeby odpocząć w bezpiecznym miejscu. Czasami zdarza się im nawet przedyndać tak całą noc. Oczywiście rozumiemy ich potrzebę odpoczynku i chętnie dzielimy się Krysią, tylko że po takich odwiedzinach zawsze zostaje… ślad, który my potem musimy szorować!
Odkąd potwierdziliśmy słuszność tezy Marka, nie tylko obserwujemy głuptakowe akrobacje, ale też czasem debatujemy nad ich skutecznością. Ot, takie to mamy rozrywki na długim rejsie jachtem przez ocean 😉
[wiadomość z pokładu SV Crystal wysłana via komunikator satelitarny Iridium GO!]