Półmetek i chwila trwogi

Krakeny imprezują nocą?
W nocy Krakeny (mityczne, ogromne potwory morskie) imprezują i wymachując swoimi wielkimi mackami wzburzają cały Pacyfik – po ostatnich nockach stawiam taką tezę. W dzień płynie się całkiem spoko, choć fale oczywiście są wciąż chaotyczne i Crystal podskakuje momentami, jak w jakimś amoku. Ale to co dzieje się w nocy, to już lekka przesada!
Ostatnie dwie noce, zaczynałam wachtę jako pierwsza. Zauważyłam tendencję, że od ok. 21 godziny rozkręcało się rodeo. Fale wskakiwały na nas jak oszalałe, wprowadzając jacht w bardzo nieprzyjemne kiwanie. I z każdą godziną robiły to coraz bardziej bezczelnie.
Obydwoje z Michałem doszliśmy już do takiego stanu, że albo w ogóle nie zwracamy uwagi na bujanie albo wpadamy w stan totalnego przewrażliwienia, gdzie mamy ochotę wykrzyczeć Panu Neptunowi, co o tym myślimy. I właśnie ostatniej nocy prawie już gryząc stół w mesie, czekałam aż przyjdzie godzina zmiany wachty, czyli ok. 2 w nocy. Kiedy wstał Michał, szybko zreferowałam mu jak wygląda żegluga i uciekłam do łóżka.
Zagrożone zapasy
Obudziłam się po jakiejś godzinie, słysząc jak Michał grzebie w swoich narzędziach. Okazało się, że odkrył powód dla którego od kilku dni spod naszego zamrażalnika codziennie wypływała strużka wody. Wiatraczek, odpowiedzialny za rozprowadzanie mroźnego powietrza, zaczął szwankować i włączał się już tylko baaardzo sporadycznie!
Świeże warzywa i owoce mamy już praktycznie na wykończeniu. Zostało nam tylko kilkanaście jabłek, kilka pomelo, dwie kapusty, dwie dynie oraz cebula, czosnek i ziemniaki. To oznacza, że wkraczamy w nowy etap naszego żywienia. Podstawą zaczynają być puszki i… mrożonki. Mamy ich ok. piętnastu w zamrażalniku, więc ewentualna jego awaria oznaczałaby, że je stracimy!
Na całe szczęście, Michał w swoim przepastnych zapasach wszystkiego znalazł prawie odpowiedni wiatraczek. Co prawda, musiał zrobić jego podmiankę z wiatrakiem w odsalarce, ale koniec końców udało się! Nowy, silniejszy wiatrak zręcznie dołożył do zamrażalnika i już po kilku godzinach temperatura naszych mrożonych warzywek była mocno poniżej zera.
Nerwy na krawędzi
W trakcie naprawy bujanie oczywiście nie odpuściło. Co chwile jakaś fala, dawała Crystal kuksańca w burtę, sprawiając że kiwaliśmy się jak laleczki matrioszki. W trakcie jednego z takich bujnięć, górna z szuflad w stole nawigacyjnym złamała swoją blokadę, wyjechała z impetem i narobiła takiego rabanu, że od razu wyskoczyłam z łóżka na równe nogi!
Widząc rezygnację i totalne zmęczenie w oczach Michała, pomogłam mu pozbierać rozsypane po mesie narzędzia. Dobrze, że już powoli świtało.
Półmetek drogi!
Rano z radością odkryliśmy, że nadeszła chwila na którą czekaliśmy. W końcu, suma mil przepłyniętych zaczęła przewyższać ilość tych, które wciąż przed nami! Oczywiście mówimy tu o założeniach, bo ile mil ostatecznie zrobimy, to czas pokaże. Ale zarówno według obliczeń z plotera oraz robiąc linię prostą z Polinezji Francuskiej (wyspa Raiatea) do Attu, czyli naszego pierwszego przystanku na Aleutach, jesteśmy już za połową!
Teraz będzie już tylko z górki. Tym bardziej, że prognoza pogody zapowiada mniejsze fale, a za ok. tydzień powinniśmy już dotrzeć do strefy niższej temperatury.
Ola
Fakty z pokładu Crystal
Doba żeglugi ku Aleutom: 17. (9.07.2022)
Suma przepłyniętych mil vs. suma mil do celu: 2511 Mm vs. 2254 Mm
Maksymalna temperatura powietrza: 28,7°C (pod pokładem 30,3°C)
Temperatura wody: 29,1°C
Danie dnia: Autorska wersja tortilli z szakszuką, czyli bakłażanem w pomidorach i jajkiem sadzonym. Wyszło pycha 😉
Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/
Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:
lub