Wycieczka na Moorea

Moorea na Polinezji Francuskiej

Na Moorea dopłynęliśmy po 38 godzinnym przeskoku z atolu Toau na Tuamotu. Moorea od północy ma dwie spektakularne zatoki. Opunohu oraz Cooka. Stanęliśmy w tej drugiej. Co ciekawe podobno James Cook nigdy w niej nie był 😉
Wymanewrowaliśmy po ciemku pomiędzy stojącymi jachtami i o drugiej nad ranem rzuciliśmy kotwicę. Szybki toast „za cudowne ocalenie” i spać.

Wycieczka na Moorea zamiast na dwóch kółkach to na dwóch nogach

Następnego dnia chciałem wypożyczyć rowery, lub skutery elektryczne. Niestety wszystko było zarezerwowane i pozostała nam wyprawa piesza. Niestety i stety, bo wyspa oferuje bardzo fajne trasy. Jedna z nich wiedzie przez ogromne pola ananasów, a następnie dżunglę, w której mija się kilka pradawnych miejsc kultu – marae.

Pola ananasów na Moorea
Pola ananasów na Moorea

W upale przez pola ananasów

Upał był naprawdę konkretny i powoli pięliśmy się pod górę. Ostatnio tę trasę pokonywałem razem z Olą i pamiętam że też zastanawialiśmy się jak to możliwe, że na mapach mapsMe są zaznaczone tak maleńkie ścieżki. Bez tego odnalezienie właściwej drogi byłoby sporo trudniejsze. No dobra. Ale nie napisałem jeszcze dokąd szliśmy J Naszym celem był punkt widokowy Belvedere, z którego roztacza się spektakularny widok na obie zatoki.

Przez dżunglę w Kubotach

Całość podejścia zajęła nam aż 2.5-3 godziny. Myślę, że były dwie przyczyny naszego ślamazarnego tempa. Pierwszym był straszny upał, a na polach ananasów nie było cienia. W końcu jednak doszliśmy do dżungli i schowaliśmy się przed słońcem. W takim gęstym buszu ziemia prawie nigdy nie wysycha. Ścieżka była błotnista, a my, jak przystało na rasowych eksploratorów znad Wisły, zdobywaliśmy te górzyste tereny w naszych pokładowych KUBOTACH. Chyba w butach do trekkingu byłoby po prostu zbyt łatwo.

Moorea na Polinezji Francuskiej
W lesie upał trochę zelżał.

Po ponad dwóch godzinach na punkcie widokowym Belvedere!

I tak bez interwencji lokalnego TOPR po 2.5 godzinach sapania i drapania się, mogliśmy podziwiać nieziemski widok z Belvedere. Muszę przyznać, że widok jest dalej tak samo nieziemski jak dwa lata temu. Nie dane nam było odpocząć zbyt długo, ponieważ wzbudzaliśmy duże zainteresowanie lokalnych komarów, które chciały nas skonsumować na lunch. Dlatego zaczęliśmy wracać.  

Na zejście wybraliśmy trasę wiodącą po drodze asfaltowej. Nasze klapeczki na stromym i błotnistym zejściu mogłyby się trochę ślizgać, a poza tym chcieliśmy sobie urozmaicić wycieczkę.
Po drodze na dół znajduje się lokalna zawodówka rolnicza. Można tam kupić przepyszny sok wyciskany na bieżąco ze świeżych owoców, robione na miejscu konfitury, oraz boskie lody. Spędziliśmy tam chyba z godzinę, co chwila dokupując kolejne smakołyki. Na pewno jeszcze tam wrócimy 😉

W drodze powrotnej do Zatoki Cooka dopadła nas ulewa

Na ostatniej prostej do Pao Pao dorwała nas rzęsista ulewa. Oberwanie chmury trwało z kwadrans i przemoczyło nas do suchej nitki. Na szczęście temperatura była 30 stopni powyżej zamarzania i jakoś daliśmy radę.

Moorea na Polinezji Francuskiej
W drodze powrotnej złapała nas konkretna ulewa.

Ostatecznie cała eskapada zajęła nam ponad 5 godzin. Po siedzeniu na tyłku, lub w wodzie na atolach taka aktywność fizyczna była bardzo przyjemna 😉 Już nie mogę się doczekać kiedy powtórzę ten spacer razem z Olą!