Jacht Crystal na Morzu Beringa

Był poniedziałek dwudziestego lipca. W Raven Bay staliśmy już od trzech dni i był najwyższy czas, żeby ruszyć się dalej. Dzisiaj po raz pierwszy mieliśmy wpłynąć na Morze Beringa.

Zjedliśmy śniadanko i koło godz. 10 rano podnieśliśmy kotwicę. Na zimnych wodach często problemem jest kelp. To takie bujne wodorosty, w których najpierw podczas rzucania kotwica tonie, a potem wyciąga się masę tego zielska na łańcuchu i samej kotwicy. Na szczęście tym razem nie było go tak dużo i do wyswobodzenia się z zieleniny wystarczył tylko bosak.

Zjawiskowa Wyspa Ogangen

Kiedy wpływaliśmy do zatoki, większa część okolicy spowita była w gęstej mgle. Tym razem wszystko było widać jak na dłoni. Bardzo spektakularnie prezentowała się wyspa Ogangen, leżąca na wyjściu z zatoki. Jest na niej piękny wulkaniczny stożek. Normalnie jestem przyzwyczajony, że stożki wulkanów są pokryte lawą i w związku z tym koloru szaro-brązowego. Ale nie na Aleutach! Tu wszystko jest zielone. Praktycznie każdy centymetr kwadratowy powierzchni jest porośnięty trawą lub mchem. Zasługa to pewnie leciwego wieku tych wulkanów, jak i ogromnych opadów i wilgoci unoszącej się nieustannie w powietrzu.

Minęliśmy spektakularny klif ze szpiczastą skałą u podnóża i skręciliśmy na wschód, żeglując wzdłuż południowej części wyspy Unalaska. Po kilku dniach flauty, ocean był zupełnie gładki, choć wyraźnie oddychał dwumetrową łagodną martwą falą. Dzięki bezwietrznej pogodzie płynęliśmy na spokojnych obrotach na silniku.

Przez kilka godzin żeglowaliśmy tak wzdłuż południowego brzegu wyspy Unalaska, aż wreszcie dotarliśmy do Cieśniny Udagak. Jest to pierwsza z dwóch cieśnin, które trzeba pokonać by dostać się na Morze Beringa.

Prądy pływowe na Aleutach

Tu mała dygresja odnośnie prądów na Aleutach. Przepływając pomiędzy wyspami z Pacyfiku na Morze Beringa albo odwrotnie trzeba zawsze zwracać uwagę, jaki prąd będzie w cieśninach. Prądy pływowe potrafią tu gnać z prędkością 9 węzłów! To jak górski potok i zdecydowanie za dużo dla małego jachtu. Na szczęście przewidzenie prądu nie jest bardzo skomplikowane. Przy rosnącym pływie woda wlewa się na Morze Beringa, a przy malejącym wylewa. Optymalnie wpasować się blisko wysokiej lub niskiej wody, kiedy to prąd jest najsłabszy.

Sentymenty na Morzu Beringa

W Cieśninie Udagak prąd jeszcze nam sprzyjał, ale w przejściu na Morze Beringa byliśmy już lekko spóźnieni. Na szczęście przeciwny prąd, który musieliśmy pokonać wynosił w najgorszym miejscu tylko trzy węzły, więc na silniku jeszcze do przejechania .

I tak 20go lipca 2020 około godziny 2000 czasu jachtowego znaleźliśmy się po raz pierwszy na Morzu Beringa. Trochę nas wzięło na sentymenty, kiedy pomyśleliśmy sobie, że mieliśmy tu być przecież prawie dwa lata temu po przepłynięciu Przejścia Północno-Zachodniego. Tamta nieudana próba była dla nas takim samym zaskoczeniem, jak fakt że teraz przez COVID-19 zaczynaliśmy eksplorować Alaskę zamiast Polinezji Francuskiej.

Po wpłynięciu na słynne Morze Beringa, krajobraz wokoło specjalnie jakoś się nie zmienił. Tyle tylko, że przez lekki wiaterek w nos i 12 stopni, zrobiło się jakoś chłodniej. Przywdzialiśmy więc dodatkowe warstwy ubrań i wyglądaliśmy jak ludki Michelin 😉

[wiadomość z pokładu SV Crystal wysłana via komunikator satelitarny Iridium GO!]