Miłe przywitanie w Dutch Harbor
Po dwunastu godzinach żeglugi, wpłynięciu na Morze Beringa, wreszczie o 2330 byliśmy już przy główkach portu Dutch Harbor. Kierujący ruchem na radiu kazał nam jednak rzucić kotwicę w pobliskiej zatoce i poczekać do rana na wywołanie przez dzienną zmianę.
Dwie godziny później
Trochę nie wierzyłem, że w tak ruchliwym porcie będą o nas pamiętać, a tu o godzinie 0530 rano usłyszeliśmy na radiu, że nas wołają. Wypiliśmy poranną kawkę, podnieśliśmy kotwicę i godzinę później staliśmy już zacumowani w słynnym Dutch Harbor.
Niedługo po naszym przybyciu przyszedł do nas Tim z kapitanatu. Ponieważ byliśmy tu po raz pierwszy, to mieliśmy do niego sporo pytań. Wyjaśniło się też jak to możliwe, że dzienna zmiana wywoływała nas o 0530 rano. Mimo, że Dutch Harbor leży praktycznie nad Hawajami to funkcjonuje tu czas z Anchorage na Alasce, który to jest o dwie godziny do przodu. Czyli tak naprawdę wołali nas o 0730 😉
Tim okazał się super miłym facetem i cierpliwie wyjaśnił nam co, gdzie i jak. Okazało się, że w mieście nie ma publicznej pralni. Ale nie ma problemu! Tim ma puste mieszkanie z pralką i suszarką. Mieszkanie jest otwarte, więc możemy sobie przyjść, kiedy tylko chcemy. Tylko akurat nie dzisiaj, bo dzisiaj swoje pranie robią nasi sąsiedzi ze szwajcarskiego jachtu Robusta. To się dopiero nazywa gościnność!
Oprócz wyżej wspomnianego jachtu Robusta, który przypłynął z Japonii, w marinie był jeszcze dziewięciometrowy amerykański jacht Caro Babbo z Johnem i Jeniffer na pokładzie. Jak się później okazało kilka dni wcześniej przypłynęli z Hawajów 😉
Wczesna pobudka dała nam się trochę we znaki i mimo ambitnych planów, żeby od razu szturmować „miasto”, to po załatwieniu formalności padliśmy spać. W mieście poławiaczy krabów mieliśmy zostać kilka najbliższych dni.
[wiadomość z pokładu SV Crystal wysłana via komunikator satelitarny Iridium GO!]