Wielkanoc na morzu
W czwartek zostawiliśmy za sobą Raivavae, jedną z wysp archipelagu Australs, na Polinezji. Zawirowania w pogodzie, zapowiadane w prognozach naszego PredictWind, skutecznie zniechęciły nas do żeglugi na Rapę. Ta najbardziej położona na południe wyspa Polinezji Francuskiej kusi nas już od jakiegoś czasu, ale ewidentnie jeszcze nie jest nam dane ją zobaczyć.
Zawirowania w pogodzie
O ile do tej pory, nie mogliśmy narzekać na wiatr (zarówno siłę, jak i kierunek) w trakcie obecnego rejsu „Polinezja poza szlakiem”, tak od kilku dni coś z wiatrem nam nie po drodze. Na Raivavae spędziliśmy cztery dni, m.in. czekając aż pogoda wskaże nam, w którą stronę moglibyśmy płynąć. Niby mieliśmy małe okienko pogodowe do żeglugi na upragnioną Rapę, ale po kilku dniach miał tam dojść sztorm z południa. Przez niego „utknęlibyśmy” na Rapie na kilka dni, a nasze wypływanie stamtąd byłoby niewiadomą. A że czas nas trochę goni, to Michał podjął decyzję że płyniemy ku atolom Tuamotu.
Wiatr w twarz w drodze na Tuamotu
Od wypłynięcia z Raivavae, wiatr niestety mamy w twarz. Początkowo dzielnie żeglowaliśmy. Kiedy jednak nasz kurs zaczął wskazywać kierunek płynięcie w przysłowiowy „kosmos”, to zdecydowaliśmy się włączyć silnik i już bez żagli mknąć w bardziej pożądaną stronę.
Takie płynięcie pod wiatr oznacza, że Crystal regularnie podskakuje na falach. Nie są to najprzyjemniejsze warunki do gotowania. Skoro jednak nie było szans na dopłynięcie gdziekolwiek na Wielkanoc, to nasze uroczyste śniadanko zrobiliśmy sobie na otwartym Oceanie.
Wielkanocne śniadanie
Jest nas na Krysi teraz piątka i jesteśmy podzieleni na trzy wachty. Każda z wacht dostała więc swój przydział potraw do przygotowania.
Danusia i Jurek mieli za zadanie przygotować sałatkę jarzynową, ugotować jajka i zrobić żurek. Niby nic, ale wyobraź sobie że twoja kuchenka radośnie kiwa się do przodu i tyłu, kiedy ty mieszasz w garnku gorącą zupę z torebki… Albo że puszka marchewki jaką kupiłaś_eś do sałatki kilka dni temu w sklepie okazuje się mieć datę ważności do 2020 r…, a odkrywasz to dopiero przy próbowaniu zrobionej sałatki, kiedy ogólna kompozycja smakowa pozostawia wiele do życzenia! Ale spokojnie – daliśmy radę. Wachta sałatkę zrobił po raz drugi i uratowała sytuację.
Przygotowanie pozostałych posiłków odbyło się już bezstresowo. Ja, Ola, i Jacek zrobiliśmy pasztet wegetariański z białej fasoli, pastę z tuńczyka i mazurka. Michał zaś upichcił przepyszne dwa ciasta: bananowe i jabłkowe (mam wrażenie, że z każdym kolejnym ciastem wychodzą mu one coraz lepiej!).
Po godzinie ósmej lokalnego czasu (czyli po godzinie dwudziestej w Polsce), wspólnie usiedliśmy do stołu bujani w rytm fal. Wznieśliśmy toast kubeczkami wypełnionymi żurkiem, życząc sobie dużo zdrowia, uśmiechów i radości nie tylko od święta. Czego i Tobie, Droga Czytelniczko/Drogi Czytelniku życzymy!
Radosnych Świąt Wielkanocnych i dużo dobra na co dzień od załogi Crystal: Ola, Michał, Danusia, Jurek i Jacek!
{wiadomość z pokładu SV Crystal wysłana via komunikator satelitarny IridiumGO!