Żeglowanie jachtem po Alasce – krótki przewodnik

W świątecznym wydaniu Magazyny “Wiatr” 01/2021 ukazał się nasz artykuł na temat żeglowania po Alasce. Poniżej przeczytasz przedruk artykułu, ale zachęcamy Cię do darmowego pobrania całego numeru magazynu tutaj!

Alaska nie leży na trasie standardowych rejsów dookoła świata. By się tam dostać, trzeba zboczyć ze szlaku i pokonać dodatkowo parę tysięcy mil. Jednak ci, którzy się na to zdecydują – nie będą żałować.

Wszyscy, którzy byli na Alasce, są zgodni – to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Po kilku miesiącach żeglugi i przepłynięciu tysięcy mil, Alaska awansowała na pierwsze miejsce naszego osobistego rankingu. A przecież konkurencja jest mocna: Patagonia, południowe brzegi Nowej Zelandii, Tasmania, Grenlandia…

Największe atuty Alaski to dzika przyroda i niesamowita różnorodność krajobrazów. Wystarczy przepłynąć kilkaset mil, by ujrzeć nowe gatunki fauny i floty. Nic dziwnego – Alaska jest po prostu ogromna. To ciągnący się przez ponad 800 mil pas Aleutów, przylądek Alaska, Kodiak (druga największa wyspa USA), półwysep Kenai, Zatoka Księcia Williama oraz południowo-wschodnia część Alaski. W każdym z tych regionów można żeglować cały sezon. Woda na Alasce nie zamarza, więc załogi niektórych jachtów spędzają tam kilka lat.

jacht Crystal przy czole lodowca Alaska 2020
Jeśli w fiordzie nie pływa zbyt dużo lodu, to można ostrożnie podejść jachtem prawie pod same czoło lodowca

Którędy na Alaskę i kiedy?

Nieliczni docierają na Alaskę z północy, pokonawszy wcześniej Przejście Północno-Zachodnie (ang. Northwest Passage). Pozostałe załogi przybywają z południowej części zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

Będąc na wodach Pacyfiku, można wyruszyć z Japonii, Wysp Marshalla lub z Hawajów. Zdecydowaną zaletą trasy wiodącej z Japonii jest fakt, że przygodę z Alaską można rozpocząć od najbardziej zachodnich wysp łańcucha Aleutów (ze względu na przeważające wiatry zachodnie, żeglujemy tam raczej w kierunku wschodnim). Minusami tego szlaku są chłód, mgły i duży ruch statków z Chin.

Trasa z Hawajów jest trochę dłuższa, ale zdecydowanie przyjemniejsza. My na „Crystal” płynęliśmy z hawajskiej Big Island do Dutch Harbor (wyspa Unalaska w środkowej części łańcucha Aleutów). Wypłynęliśmy pierwszego dnia lipca. Żegluga była bardzo przyjemna. Pokonanie 2100 mil zajęło nam 17 dni.

Sezon na Alasce jest dosyć krótki – trwa mniej więcej od czerwca do września. W tym czasie musimy dopłynąć na miejsce, pożeglować i wrócić na południe. Im wcześniej wyruszymy z Japonii czy z Hawajów, tym większa szansa na złą pogodę na północnym Pacyfiku. Dlatego niewielu startuje przed czerwcem.

My dopłynęliśmy do Dutch Harbor w połowie lipca. Na eksplorację regionu zostały nam maksymalnie cztery miesiące. Dlatego sporo załóg decyduje się na zimowanie na Alasce, by kontynuować rejs w kolejnym sezonie. Jeśli jednak nie planujecie spędzać tam zimy, na osłoniętych wodach Alaski południowo-wschodniej najlepiej być do połowy września.

Latem pogodę na tym ogromnym obszarze kształtuje wyż północnego Pacyfiku, którego centrum oscyluje w okolicy równoleżnika 38. stopnia szerokości geograficznej północnej. Jeśli wyż jest silny, trzyma on pacyficzne niże po zachodniej stronie. We wrześniu powoli usuwa się na południe i Alaska zaczyna być bombardowana niżami. O ile w lipcu i w sierpniu niże są płytkie i rzadko przynoszą sztormowe wiatry, w październiku nie dość że ciągle leje, to na otwartym morzu trudno o chwilę spokoju pomiędzy kolejnymi sztormami. W tym czasie lepiej mieć w pobliżu bezpieczne kotwicowisko.

Zapraszamy do relacji video z naszego rejsu jachtem Crystal Hawaje – Alaska

Pogoda w sezonie letnim

Nawet latem pogoda na Alasce potrafi być wymagająca. Blisko lodowców temperatura w nocy może spaść nawet lekko poniżej zera. Z kolei w bezwietrzny słoneczny dzień można niekiedy biegać w krótkich rękawach, bo w słońcu jest 25 stopni Celsjusza. Te chwile sielanki nie trwają jednak dłużej niż dwie, trzy godziny. Wystarczy, że powieje wiatr lub zajdzie słońce, a temperatura natychmiast mocno spada. Wtedy od razu trzeba wskoczyć w cieplejsze ubrania. Temperatura w ciągu dnia najczęściej waha się od 13 do 15 stopni.

Latem na Alasce pada mniej niż o innych porach roku, ale pada. Zwykle po czterech lub pięciu dniach lepszej pogody mieliśmy dwa dni deszczowe, po czym znów się wypogadzało. I tak w kółko. Jeśli chodzi o wiatry, z perspektywy pokładu „Crystal” wyglądało to tak. Najspokojniejsza pogoda była w lipcu. Pierwszy sztorm w naszej okolicy pojawił się w połowie sierpnia. Im bardziej na zachód, tym sztormy wraz z upływającym latem pojawiały się szybciej. Cały czas żeglowaliśmy na wschód, więc silne wiatry nie były dla nas problemem. Aż do drugiej połowy września, kiedy to w zatoce Alaska rozbudował się gigantyczny głęboki niż – wtedy w całym regionie było sztormowo.

Żeglując w tej części świata, trzeba się również przygotować na pokonywanie wielu odcinków na silniku. Dopóki płynęliśmy po otwartych wodach, między Dutch Harbor a półwyspem Kenai, dopóty 90 proc. trasy przemierzaliśmy pod żaglami. Od Kenai zaczęły się głębokie fiordy otoczone górami i proporcje się odwróciły.

Ten artykuł ukazał się w magazynie “Wiatr” 01/2021 – numer jest do pobrania tutaj

Żeglarskie wyzwania

Przygotowując się do wyprawy na Alaskę, musimy być świadomi wyzwań, którym trzeba stawić czoła. Nie są to jakieś straszne rzeczy, ale lepiej o nich wiedzieć.

Na Alasce nie ma zbyt wielu portów rybackich, więc podstawową formą cumowania jest kotwiczenie. Załamanie pogody także należy przeczekiwać na kotwicy. Jeśli chcemy dobrze spać w nocy, gdy wiatr wyje w takielunku, musimy być pewni, że stoimy jak trzeba.

Ze względu na polodowcowy charakter wielu zatok, kotwiczymy na głębokościach od 20 do 30 metrów. Bywało też głębiej, ale takie miejsca omijaliśmy. Często jest głęboko aż do końca fiordu i później nagle robi się płytko. Stawanie na głębokości od 5 do 10 metrów jest niemożliwe, więc trzeba mieć wystarczająco długi łańcuch.

My na „Crystal” mamy łańcuch o długości 80 metrów, więc przy wiatrach do 20 węzłów kotwiczenie na głębokości 30 metrów nie sprawiało problemów. Nie rzucaliśmy kotwicy na większych głębokościach, by nie przeciążać windy. Miejscowi rybacy mają tylko krótki łańcuch i bardzo długą linę na bębnie. Jest im więc wszystko jedno, czy wyciągają hak z 10, czy też z 40 metrów.

Wybierając kotwicowisko, należy też sprawdzić, czy nie występują na nim wiatry zwane williwaw. Są to wiatry spadowe, niekiedy odbite od przeciwległego szczytu. Potrafią uderzyć na osłonięte kotwicowisko z ogromną siłą. Te podmuchy zwykle trwają krótko, ale mogą być bardzo niebezpieczne. Autorzy lokalnych locji zwykle informują, czy dane kotwicowisko jest narażone na williwaw.

jacht Crystal na kotwicy zatoka na Alasce 2020
Kotwiczenie to podstawa stania na Alasce

Prognozy pogody

Prognozy dla Alaski są bardzo dobre, ale nie ma co liczyć na radio VHF czy internet. Co prawda, w miarę żeglugi na wschód radio skrzeczy coraz częściej, ale pełnego pokrycia nie ma nigdzie.

Z mobilnym internetem jest jeszcze gorzej – działa tylko w najbliższym sąsiedztwie osad, a na zachód od Kodiak nawet w miasteczkach mamy tylko zasięg 2G. Dopiero na Alasce południowo-wschodniej pokrycie radia i internetu znacząco się poprawia. Żeby być na bieżąco z pogodą, należy dysponować przynajmniej odbiornikiem Navtex. Lepsze będzie radio SSB, a najlepiej mieć łącze satelitarne. My używamy Iridium Go! i jesteśmy bardzo zadowoleni.

Prądy i pływy

Pływy na Alasce wahają od metra na Aleutach do nawet jedenastu metrów w Zatoce Cooka. Powoduje to miejscami bardzo silne prądy, które w połączeniu z wysokim falowaniem, mogą być groźne. Prądy na Aleutach, między Pacyfikiem a Morzem Beringa, dochodzą do dziewięciu węzłów. Przy sztormowej pogodzie mogą powstawać gigantyczne strome fale.

Inne niebezpieczne miejsce to okolica wysp Barren leżących na wejściu do Zatoki Cooka. Miejscowi kilka razy przestrzegali nas, aby nie pchać się tam, jeśli prognoza zapowiada wiatr przekraczający 25 węzłów. Prądy i pływy są dość dobrze prognozowane w darmowym programie OpenCPN.

Trzęsienia ziemi i zagrożenie tsunami

Żeglując wzdłuż brzegów Alaski, przemierzamy tzw. Pacyficzny Pierścień Ognia. To najbardziej aktywny wulkanicznie obszar świata. Trzęsienie ziemi, nawet odległe, może spowodować falę tsunami, która na płytkich przybrzeżnych wodach robi się niebezpieczna. Zaliczyliśmy jeden tydzień pod znakiem trzęsień ziemi. Pierwszego dnia, po przybyciu do Dutch Harbor, mieliśmy nocną ewakuację portu. Po godzinie stania na górce, zagrożenie tsunami odwołano.

Kilka dni później obudziliśmy się po północy na kotwicowisku, bo cały jacht się trząsł. Dwie noce później, podczas przelotu, znów wpadliśmy w wibracje. Na stronie tsunami.gov sprawdziliśmy, że właśnie w tych godzinach notowano słabe trzęsienia ziemi w najbliższej okolicy. W mediach zazwyczaj słyszymy tylko o tych najmocniejszych wstrząsach, ale gdy zerkniemy na tsunami.gov, to okazuje się, że ziemia na Alasce trzęsie się prawie codziennie.

kapitan Michał za sterem jachtu Crystal
Żeglowanie po Alasce wymaga często uwagi i ostrożności

Kelp i pływające drewno

Kelp to bardzo długie wodorosty charakterystyczne dla wód dalekiego południa i północy. Ich pnącza wyrastając z dna, mogą mieć długość kilkudziesięciu metrów, grubość ręki i sięgać aż do powierzchni wody. Z jednej strony dość dobrze pokazują płycizny, a z drugiej – potrafią unieruchomić mały jacht. Grube łodygi oplotły raz naszą płetwę sterową i prędkość spadła o dwa węzły. Na dodatek dość kłopotliwe było usunięcie tego balastu. Na mniejszych jachtach, mających słabsze silniki, kelp może unieruchomić śrubę. Na jachcie znajomych Amerykanów dwa razy skończyło się to przymusowym nurkowaniem.

Drugie zagrożenie to pływające drewno. Czasami są to po prostu gałęzie, ale często zdarzają się gigantyczne drzewa. Całe plaże pełne są drewna wyrzuconego przez ocean. O ile pływanie w nocy po zatoce Alaska jest nieuniknione i wiąże się z lekkim dreszczykiem, o tyle podejmowanie żeglugi po Alasce południowo-wschodniej i Inside Passage po zmroku jest po prostu nierozsądne. Ponieważ zatok jest mnóstwo, łatwo można znaleźć miejsce na nocleg.

Przyroda, czyli to co najpiękniejsze

Człowiek przypływa na Alaskę, marznie, przeżywa trzęsienia ziemi, ucieka przed sztormami, plącze się w kelpie i unika zderzeń z dryfującym drewnem, by dotknąć nieskazitelnej dziewiczej przyrody. Widoki, zmieniający się krajobraz, wulkany, lodowce, dzikie zwierzęta, mnóstwo jagód i borówek – to rzeczy niezwykłe i niepowtarzalne. Tylu dziko rosnących owoców, łososi w rzekach w trakcie tarłai niedźwiedzi, które się tym wszystkim objadają, nie zobaczycie nigdzie.

W wodzie co chwilę widać pozujące do zdjęć pocieszne wydry, foki, wieloryby, a na skałach wylegują się i sapią lwy morskie. Te wszystkie cuda natury są na wyciągnięcie ręki i często trzeba się pohamowywać, by nie podpłynąć zbyt blisko. Kiedy odległość od jachtu spada poniżej 100 metrów, zwierzęta zaczynają się denerwować. Dlatego staraliśmy się nie przekraczać tej granicy.

uchatki Alaska
Przyroda aż onieśmiela na Alasce

Daleko na północy występują białe niedźwiedzie, natomiast od strony Pacyfiku – brązowe i czarne. Najłatwiej spotkać je w miesiącach letnich, kiedy łososie wracają do strumieni złożyć ikrę. Ponieważ niedźwiedzie są z natury leniuchami, ciągną do ujścia rzek, by zdobyć łatwy łup. W jednym miejscu widzieliśmy jednocześnie aż 14 niedźwiedzi (większość z nich to były maluchy). Niedźwiedzie teoretycznie nie atakują ludzi, jednak są to dzikie zwierzęta i wypadki się zdarzają. Tak więc lepiej nie wchodzić im w drogę.

Już na początku przygody z Alaską, w Dutch Harbor, znajdowaliśmy nieprzebrane ilości malin. Przydrożne krzaki po prostu się od nich uginały. Później pojawiły się jagody i borówki amerykańskie. Wszystko na wyciągniecie ręki. Naleśniki na śniadanie, ze świeżo zebranymi owocami, smakują naprawdę wyśmienicie.

Alaska to także raj dla miłośników wędkowania. Można być w tej materii kompletnie zielonym, a i tak coś się złowi. Wystarczy spróbować. My nie jesteśmy specjalistami w połowach na zimnych wodach, a mimo to nałapaliśmy całkiem sporo łososi, fląder i halibutów. Do walorów smakowych dzikiego łososia czy halibuta, chyba nie musimy nikogo przekonywać.

Rejon ten słynie także z zórz polarnych. Najczęściej występują one w miejscowości Fairbanks (centralna część Alaski). My, żeglując wzdłuż wybrzeża, dwa razy mogliśmy podziwiać to zjawisko.

Trzeba też wspomnieć o lodowcach – na Alasce jest ich 27 tysięcy. Całkiem sporo schodzi spektakularnie wprost do wody (ang. tidal glacier). Jeśli w fiordzie nie pływa zbyt dużo lodu, można podejść jachtem prawie pod same czoło lodowca. Trzeba jednak zachować ostrożność, bo lodowce stale się cielą. Mieliśmy wyjątkowe szczęście podziwiać te najbardziej spektakularne w Icy Bay, czy w Yakutat w pełnym słońcu. Nawet w pełnym słońcu temperatura w pobliżu lodowców spada prawie do zera.

Czy warto?

Podsumowując, Alaska to jeden z najpiękniejszych i najbardziej zróżnicowanych rejonów na naszej planecie. Pogoda bywa wymagająca, jednak miejsc gdzie można bezpiecznie przeczekać sztorm jest dużo, a widoki podczas ładnej pogody są po prostu powalające. Dlatego warto tam popłynąć – choćby przez pół świata. Te kilka miesięcy, które spędziliśmy na Alasce, rozbudziły nasze apetyty i w przyszłości planujemy wrócić po więcej.

Ten artykuł ukazał się w magazynie “Wiatr” 01/2021 – numer jest do pobrania tutaj

Ola Michał Seward Alaska
Alaska bardzo przypadła nam do gustu i na pewno tam wrócimy