Żeglowanie jachtem po Polinezji Francuskiej w pigułce
Polinezja Francuska jest rajem położonym dokładnie po drugiej stronie globusa. A przynajmniej tak jest postrzegana przez dużą część Europejczyków. Kojarzona z turkusową wodą, rafami koralowymi, cudownymi pustymi plażami, bardzo bujną tropikalną roślinnością i przyjaznymi roztańczonymi wyspiarzami oraz na wpół nagimi kobietami. Firmy turystyczne kuszą nas kolorowymi broszurami, a filmy takie jak “Bunt na Bounty” od lat pobudzają naszą wyobraźnię. Jak jest naprawdę?
Polinezja Francuska – pięć archipelagów
Mało osób zdaje sobie sprawę, jak ogromna jest Polinezja Francuska. To nie tylko Tahiti i Bora Bora. To ponad 150 wysp, które wchodzą w skład pięciu archipelagów.
W sumie spędziliśmy już ponad 6 miesięcy, żeglując jachtem Crystal na Polinezji Francuskiej. W tym czasie odwiedziliśmy wszystkie pięć archipelagów:
- Markizy
- Tuamotu
- Gambiery
- Australsy
- Wyspy Towarzystwa.
Jak najlepiej zwiedzać Polinezję Francuską?
Oczywiście jachtem! Najlepiej prywatnym. Najlepiej ze wschodu na zachód.
Żeglując prywatnym jachtem, jesteśmy nieograniczeni co do akwenu i czasu. Warto, bowiem, pamiętać że baza czarterowa jest tu tylko na Wyspach Towarzystwa, co dość mocno krępuje ruchy.
Markizy – najbardziej zielony i żeglarski z archipelagów
Większość jachtów po przepłynięciu Kanału Panamskiego dociera na Markizy, gdzie zaczynają swoją przygodę z Polinezją. Markizy to piękne górzyste wyspy porośnięte bardzo bujną tropikalną przyrodą. To co najbardziej cieszy oko na tym archipelagu to często spektakularne formacje skalne porośnięte palmami, lub gęstymi pnączami.
Chyba najbardziej spektakularna jest Zatoka Dziewicy na wyspie Fatu Hiva. Nie znajdziemy za to na Markizach raf koralowych i rajskich plaż. Woda też nie ma tu takiej przejrzystości jak w innych zakątkach.
Tuamotu – królestwo atoli koralowych
Żeglując na południowy zachód, docieramy na archipelag Tuamotu. Jest to coś o 180 stopni odmiennego od Markizów. Tuamotu to ciągnący się na przestrzeni 1500 km pas prawie 80 atoli koralowych.
Jak wiadomo, atol jest pierścieniem składającym się z rafy i małych placków piachu porośniętych zwykle palmami. Po środku pierścienia jest woda. Tak więc nie ma tu nic ciekawego na lądzie, bo nie ma tu prawie lądu. Odpadają więc spektakularne widoki, które są specjalnością Markizów.
To, co znajdziemy na Tuamotu to cudowna turkusowa woda, bieluteńki piasek oraz maleńkie wyspy z palmami kokosowymi. Zwłaszcza połączenie białego piaseczku, palm i turkusowej wody dla wielu będzie uosobieniem raju.
Atole można podzielić na północno-zachodnie i południowo wschodnie. Na tych pierwszych jest więcej jachtów oraz docierają turyści drogą powietrzną. Atol Fakarava (jego południowe wejście) słynie z setek rekinów, które unosząc się nad dnem tworzą słynną ścianę rekinów.
Na atolach południowo-wschodnich jest bardziej kameralnie. Może się zdarzyć, że rzucimy kotwicę w jakimś pięknym miejscu i będziemy tam jedynym jachtem w zasięgu wzroku. Podsumowując, atole Tuamotu są zdecydowanie dla miłośników tego, co pod wodą. Na brzegu nie ma tu nic do roboty.
Wyspy Gambiera — najchłodniejszy archipelag Polinezji
Na Wyspy Gambiera ze względu na ich oddalone położenie dociera dość niewiele jachtów. Albo są to jachty spływające z góry, które chcą tu przeczekać południowe lato i sezon huraganów, albo są to jachty docierające do Polinezji Francuskiej z Wyspy Wielkanocnej i Pitcairn.
My na naszym S/V Crystal tak właśnie dopłynęliśmy tu ostatnio. Na Gambierach jest zdecydowanie najchłodniej w porównaniu z jej bardziej północnymi sąsiadami. W lipcu i sierpniu temperatura potrafi tu spaść nawet poniżej 20 stopni. Do tego bardzo dużo pada. Wyspy są górzyste i otoczone rafami koralowymi, jednak żeby ten widok zobaczyć czasami trzeba czekać tydzień aż wyjdzie słońce. Zdecydowanie dla koneserów niższych temperatur.
Australs – najbardziej dziki archipelag Polinezji
Na południowy zachód od Tahiti leży archipelag Australs. Główne wyspy Raivavae, Tubuai i Rurutu. Odwiedziliśmy je w 2019 roku. W 2023 chcemy odwiedzić oddaloną i izolowaną maleńką Rapę.
Wyspy są przepiękne i totalnie dzikie. Przez ponad tydzień widzieliśmy tylko jeden jacht, a turystów lądowych praktycznie nie było. Jest tu tropikalnie, ale trochę chłodniej niż na Tahiti. Jest tu kameralna baza hotelowa i są to zdecydowanie wyspy, dla kogoś kto szuka ciszy i spokoju.
W trakcie południowej zimy przypływają tu wieloryby. Najwięcej kręci się ich przy brzegach wysepki Rurutu. Przyjeżdżają tu ludzie z całego świata, żeby zobaczyć wieloryby z bliska.
Wyspy Towarzystwa – główny kierunek turystów
Najpopularniejsza grupa wysp to Wyspy Towarzystwa. Główne z nich to Tahiti, Moorea, Huahine, Raiatea, Tahaa , Maupiti i Bora Bora. Są one przepiękne, ale to tu spotkamy najwięcej jachtów i turystów. Na ich piękno składa się to, że są one połączeniem zalet Markizów i atoli Tuamotu.
Na środku mamy górzystą wyspę porośniętą wspaniałą roślinnością. Wyspa oblana jest laguną z lazurową wodą. A wszystko to otoczone jest pierścieniem raf. Dzięki temu wewnątrz woda zawsze jest idealnie płaska.
Tak więc można sobie tu zrobić wycieczkę lądową (pieszo, rowerem, skuterem, czy samochodem) lub popłynąć sobie ponurkować na rafę. Rafy są tu mniej żywe i kolorowe niż np. na Tuamotu. Główną atrakcją są kolorowe rybki, płaszczki i czające się przy wejściach rekiny. Podczas postoju na Moorea zdarzyło nam się, że przez tydzień do laguny wpływały dwie wielorybie matki z młodymi. Raz zdarzyło się, że Ola odpłynęła do nich na desce SUP na odległość kilkunastu metrów!
Tahiti – główna wyspa Polinezji Francuskiej
Główną wyspą Polinezji Francuskiej jest oczywiście Tahiti ze swoją stolicą Papeete. W Papeete mieszka kilkadziesiąt tysięcy ludzi i jest to chyba najbardziej rozczarowujące miejsce na całej Polinezji… Niestety. Korki samochodowe, tłum i sporo bezdomnych powodują, że nie jest to miejsce, jakie sobie wyobrażaliśmy na rajskiej Polinezji.
Wystarczy jednak wziąć samochód i trochę się oddalić od Papeete, a Tahiti pokazuje zupełnie inne, przyjaźniejsze oblicze. Robi się mniej tłoczno i bardziej na luzie, a widoki stają się bardziej “polinezyjskie”.
Jednak takie większe miasto na środku Pacyfiku ma też swoje zalety. W promieniu kilku tysięcy kilometrów jest to jedyne miejsce, gdzie można wszystko kupić lub zreperować. Dlatego Tahiti jest ważnym przystankiem dla jachtów płynących przez Ocean Spokojny. Z tego powodu można tu spotkać najwięcej jachtów w porównaniu z Markizami, czy Tuamotu.
Kiedy żeglować po Polinezji Francuskiej?
Pora sucha
Sezon na Polinezji Francuskiej trwa od maja do października. Jest to tzw. pora sucha, kiedy wieje tu południowo-wschodni wiatr pasatowy. Jego średnia prędkość to 15 węzłów.
Jednak pasat na Pacyfiku jest mniej stabilny niż jego kolega z Atlantyku. Zdarza się, że przez dzień, dwa nie wieje wcale, lub przez kilka dni z rzędu gwiżdże z siłą 25-30 węzłów (tzw. wiatr Maramu).
Pora deszczowa
Od listopada do kwietnia trwa pora deszczowa. Jest to kiepski okres na żeglowanie na Polinezji Francuskiej ze względu na wysokie zachmurzenie i ogromną ilość opadów. Pora deszczowa jest także pora huraganów, jednak te występują tak rzadko, że nie są praktycznie brane pod uwagę.
Ceny czarterów w trakcie pory deszczowej są oczywiście najniższe, dlatego większość polskich organizatorów robi rejsy właśnie w tym czasie. Nie warto jednak dać się skusić niższą (choć nadal wysoką) ceną, ponieważ krajobrazy tracą przynajmniej 50% swojej atrakcyjności, jest nieprzyjemnie wilgotno i naprawdę gorąco.
Zaprowiantowanie na Polinezji Francuskiej
Tak jak pisałem wcześniej centrum Polinezji Francuskiej jest Tahiti ze swoją stolicą Papeete. Znajdziemy tu ogromne Carrefoury z asortymentem jak w Europie. Jednak ceny w tych dużych sklepach są wciąż ok 20% wyższe niż w zachodniej Europie. Polinezja Francuska jest droga. A im bardziej oddalamy się od Tahiti sklepy robią się mniejsze, a ceny rosną.
Na atolach Tuamotu czy Gambierach warzywa można kupić tylko chwilę po przybyciu statku z zaopatrzeniem, a te w niektórych miejscach zjawiają się tylko raz w miesiącu. Dlatego dalej od cywilizacji zakupy należy planować z wyprzedzeniem, a jak pojawiają się dobre warzywa to brać z zapasem.
Kontakt z miejscowymi
Na Polinezji Francuskiej obowiązującym językiem jest oczywiście francuski. Po angielsku załatwimy praktycznie wszystkie sprawy, ale jak byśmy chcieli pogawędzić sobie z panią na bazarku to bez francuskiego raczej nie damy rady.
Miejscowi są raczej otwarci i sympatyczni. Tak jak na całym świecie im większe zadupie, tym lokalna ludność cieplejsza, bardziej uśmiechnięta i pomocna. Dlatego w Papeete dostaniemy najmniej uśmiechów, ale pewnie i tak więcej niż w Warszawie.
Czarne perły
Ciężko pisać o Polinezji Francuskiej i nie wspomnieć o czarnych perłach. Hodowane na Gambierach i Tuamotu są wizytówką tego regionu, a sklepy w biżuterią z czarnych pereł są na każdym kroku. Ceny za pojedynczą sztukę zależą od wielkości, kształtu i koloru. Perły potrafią kosztować od dziesięciu do kilku tysięcy euro.
Czy warto żeglować na Polinezji Francuskiej?
Zdecydowanie tak! Mimo postępującej globalizacji jest to miejsce nadal bardzo ciekawe kulturowo z uśmiechniętymi i życzliwymi ludźmi.
Mimo, że Wyspy Towarzystwa są najczęściej odwiedzane przez jachty, to nawet tam można znaleźć sobie ustronną zatoczkę “na dziko”. Tych jachtów i tak jest zdecydowanie mniej niż na Karaibach na południe od Martyniki.
Jeśli uda Wam się wyskoczyć jachtem na Australsy czy Tuamotu to spokojnie możecie liczyć na rajską zatoczkę wyłącznie dla siebie.
Na Polinezji Francuskiej nie ma praktycznie marin i wszędzie stoi się na kotwicy. Wyjątkiem jest Tahiti i Raiatea, gdzie mieści się baza czarterowa.
Dla nas to kotwiczenie dodaje tylko uroku. W każdej chwili możemy wyskoczyć za burtę, pokąpać się w pięknej turkusowej wodzie i spotkać przemykającego żółwia czy płaszczkę. No i oczywiście jak zwiedzać Polinezję Francuską to tylko z pokładu jachtu!