Ceremonia równikowa, czyli znowu jesteśmy na półkuli południowej

Po 16 dobach żeglugi i przepłynięciu ponad 2175 mil morskich z meksykańskiego La Paz, w piątek 7. maja o godz. 16.31 czasu jachtowego UTC-8, jacht Crystal wrócił na półkulę południową. Nie było nas tutaj od 2019 r., kiedy to odwiedzaliśmy Galapagos, Pitcairn, Polinezję Francuską i Kiritimati. Przeskok na drugą stronę lustra, jak sobie żartujemy, odbył się w bardzo miłych warunkach pogodowych. Wiał nam przyjemny półwiatr o sile 4°B, słoneczko przygrzewało, a Pan Ocean kołysał.

Zmiana półkuli wiąże się oczywiście z przepływaniem przez równik. Dla wielu żeglarzy jest to ważny moment. Dla większości z nas, tj. Oli, Michała i Jurka było to kolejne przekraczanie równika, ale Marek był równikową świeżynką. Aby tradycji żeglarskiej stało się zadość, przygotowaliśmy ceremonię przejścia przez równik dla naszego nowicjusza.

Przygotowania do ceremonii równikowej

Już godzinę przed zmianą półkuli, na pokładzie czuć było wyraźne podekscytowanie. W rutynie długiego przelotu przez ocean, każde zdarzenie ją przełamujące urasta do rangi ważnego wydarzenia. Na okazję przecinania równika upiekliśmy więc ciasto, a kapitan wyjątkowo pozwolił na niewielki toast (zasadą na Crystal jest, że na wodzie nie ma picia żadnego alkoholu).

Równik widoczny jest oczywiście tylko na mapie. Na morzu nie widzisz żadnej różnicy – fale nie zmieniają nagle kierunku, a słońce nie przeskakuje w inne miejsce na niebie. Nie ma też żadnej wstęgi do przecięcia 😉 Mimo wszystko, od wieków przepływanie równika było i jest ważną i symboliczną chwilą. I starym, żeglarskim zwyczajem jest, aby osoby które przekraczają go po raz pierwszy przeszły rodzaj inicjacji, w trakcie której udowodnią, że są godni dołączenia do grona tych, którzy już wcześniej go przekroczyli.

Przepływanie równika dawniej

Za czasów Kapitana James’a Cook’a ceremonia przepływania równika była dosyć… jakby to ująć… brutalna. Zgodnie z tym, co opisuje Tony Horwitz w książce „Błękitne przestrzenie. Wyprawa śladami Kapitana Cook’a”, przypominało to dużo bardziej suto zakrapianą falę. Marynarze mający już swoją inicjację równikową za sobą wyżywali się na „chrzczonych” kolegach. Z tych męk można się było wykupić tylko bardzo dużą ilością alkoholu, którego oczywiście szeregowym załogantom zawsze brakowało. Dlatego tylko oficerów było stać na uniknięcie równikowych poniżeń. Na naszej Krysi wyglądało to jednak łagodniej.


Równikowe chrzciny Marka

Równik przepłynęliśmy na długości 130°41,678’W o godz. 16.31 czasu jachtowego (UTC-8). Po pamiątkowych zdjęciach, wzniesieniu toastu i podziękowaniu Neptunowi za łaskę bezpiecznego dotarcia aż tutaj, Michał zniknął nagle pod pokładem.

Po chwili w przebraniu i z harpunem w wersji zrób-to-sam, wyskoczył na pokład już jako Namiestnik Neptuna. Rozkazał przytrzymać naszego równikowego nowicjusza Marka i zasłonić mu oczy. Oczywiście wszystko odbywało się przy dużej ilości śmiechu, tym bardziej że Crystal płynęła szybko, falę mieliśmy z boku, więc nasz wysłannik Neptuna musiał się nieźle gimnastykować, żeby nie wywinąć orła w kokpicie.

Marek miał trzy zadania do przejścia, mające udowodnić jego męstwo oraz wystarczające zdeterminowanie do przejścia równikowej inicjacji. Po pierwsze, musiał przyjąć na twarz dziada, czyli najstraszliwszą falę z głębi oceanu, co w naszej wersji było… popsikaniem mu w twarz sprayem z… rumem. Po drugie, musiał z uśmiechem na ustach zjeść glona wydobytego z największych czeluści oceanu. I ostatnie, musiał udowodnić swą miłość do wielkiej wody poprzez pocałowanie morskiego stwora. czyli… latającej ryby, która rano znaleźliśmy w kokpicie.

Zadania wszystkie oczywiście wykonał z dużą chęcią i radością. Nasz Namiestnik Neptuna uroczyście więc przywitał go w gronie bractwa równikowego i nadał mu przydomek: Marek z Kajuty.


Markizy coraz bliżej

Jak możesz sobie łatwo wyobrazić, cała ceremonia przepływania przez równik dostarczyła nam dużo śmiechu. W dobrych humorach pędzimy więc dalej ku Polinezji Francuskie. Markizy już za jedynie ok. 800 mil!


[wiadomość z pokładu SV Crystal wysłana via komunikator satelitarny Iridium GO!]