Dopłynęliśmy na Aleuty (Alaska)!

Stoimy!

…ale kiedy to piszę, to mamy jeszcze godzinę do miejsca, gdzie chcemy zakotwiczyć. Wiem, że kiedy w końcu staniemy, nie będę miała już siły na pisanie. Jedyne co będzie w mojej głowie, to gorący prysznic i jak najszybsze wsunięcie się w śpiworek.

Jest godz. 2315 i dopiero dwadzieścia minut temu zaszło słonko! Jest jeszcze dosyć jasno. Szok 😉 Płyniemy już wzdłuż wyspy Attu, która jest naszą pierwszą destynacją na Aleutach, Alaska. Odkąd ją zobaczyliśmy, to nie możemy przestać się uśmiechać… Ale po kolei.

Wyłączamy tryby zombie

W nocy wiatr jeszcze kilka razy przywiał o sile ok. 35 węzłów, tak jakby niż nie chciał nas wypuścić ze swoich objęć. Tak więc, nie chojrakowaliśmy i spokojnie płynęliśmy na bardzo małych żagielkach. Dzięki temu mieliśmy szansę trochę odespać… O panie, jaki to inny poziom życia, kiedy człowiek się wyśpi! Kiedy wstaliśmy ok. 0900 rano, żartowaliśmy że po wyspaniu to możemy płynąć jeszcze dalej i dłużej 😉

Zgodnie z prognozą, od rana wiatr zaczął siadać. Niż przesunął się od nas bardziej na wschód, zabierając ze sobą ciężkie, ciemne chmury. Nie mogliśmy aż uwierzyć, kiedy niebieskie kawałki nieba coraz odważniej przejmowały sklepienia nad nami, a słońce zaczęło ogrzewać powietrze. Długo nie czekaliśmy i od razu wypęzneliśmy do kokpitu. Po dwóch dobach siedzenia pod pokładem, poczuliśmy wolność. Uśmiechy nie schodziły z naszych twarzy. A ja ze szczęścia nawet sobie potańczyłam.

Piękna żegluga na ostatniej prostej

Jeszcze przed południem rozwinęliśmy trochę żagli, żeby mieć lepszy kurs w obranym przez nas kierunku. Fale zmalały i nagle też jakby stały się bardziej przyjazne. Świecące słońce odsłoniło przed nami przyjazną twarz północnego Pacyfiku. Ptaki latające dookoła i sprawiające wrażenie jakby się nas totalnie nie bały. Szybka i przyjemna żegluga po Oceanie o odcieniu zgniłej zieleni. Słońce ogrzewające nasze twarze. I w końcu przypomniałam sobie, jak bardzo lubię wysokie szerokości i zimne rejony.

Po południu rozwinęliśmy już całe żagle. Jasne stało się też, że nie zdążymy dopłynąć do zatoki przed zmrokiem. Postanowiliśmy więc wycisnąć z żagielków ile się da. Tym bardziej, że naprawdę lepszej pogody na ostatni dzień płynięcia nie mogliśmy sobie wymarzyć. Po prostu super fajnie nam się żeglowało.

Attu na horyzoncie

Płyniemy na jedną z wysp z grupy Near Islands, czyli tłumacząc dosłownie na polski Wyspy Niedalekie. Nazwa podkreśla fakt, że są one najbardziej wysunięte na zachód i znajdują się najbliżej granicy z Rosją. Z Attu jest do niej tylko 90 mil! Dla porównania, pierwsza aleucka zamieszkana wyspa – Adak znajduje się w odległości 380 mil.

Najpierw w odległości ok. dwudziestu mil morskich minęliśmy wyspę Agattu. Wypatrywaliśmy jej ile sił w oczach, aż w końcu dojrzeliśmy schowaną pod chmurą. Nasz pierwszy ląd od 36 dni!

Po kilku godzinach w końcu zobaczyliśmy na horyzoncie… ośnieżone szczyty Attu! Na chwilę zaniemówiliśmy. Na wszelkich zdjęciach tego miejsca widzieliśmy tylko albo czarne plaże albo zielone wzgórza, a tu taki widok! Oczy zrobiły się nam jak pięć złotych, a dobry humor od tej pory nie opuszczał ani na chwilę.

Z każdą milą, wyspa robiła się coraz większa i odsłaniała przed nami kolejne szczyty i klify. Słońce niespiesznie chylące się ku zachodowi jeszcze bardziej podkreślały rozległy zarys Attu. Krajobraz trochę przypomniał nam widoki ze Svalbardu.

Włączamy silnik

Jakieś 15 mil przed docelową zatoką, wiatr niemalże zniknął. Zrzuciliśmy więc żagle i, jak to mawia Michał, odpaliliśmy wrotki. Płynąc spokojnie na silniku, zrobiliśmy wodę i nagrzaliśmy pod pokładem. Oprócz ogrzewania Eberspracher, mamy też opcję korzystania z grzania wody przez silnik i w ten sposób ogrzewania kabin. Grzejemy wtedy ile się da, żeby wysuszyć jacht od środka.

W międzyczasie, Michał zabrał się za porządki pod pokładem, a ja opłukałam słodką wodą kokpit i budę. Fale zalewające nas przez te ostatnie dni pozostawiły po sobie mocno słone ślady. Z lekkiego amoku sprzątania, wyrwał nas na dłuższą chwilę magiczny zachód słońca.

Kotwiczymy przy Attu

Tuż po północy, w końcu wpłynęliśmy do naszej pierwszej zatoczki na Aleutach. Pomimo ciemnej nocy zakotwiczyliśmy pewnie i spokojnie. Aleuty, wbrew pozorom, są całkiem dobrze zmapowane. Ale i tak, możemy mówić o szczęściu, że nie było mgły ani chmur. Mgły to nieodłączny element Aleutów. Statystyki mówią, że średnio mgliście jest tu przez 200 dni w roku, z czego najwięcej w lato.

Po wyłączeniu silnika, usłyszeliśmy szum fal rozbijających się o brzeg oraz głośne krzyki okolicznych ptaków. Jutro rano, kiedy wstaniemy (a na pewno nie będzie to wcześnie ;)), czeka nas niespodzianka – widok okolicy za dnia…. na pewno Ci o tym opowiemy 😉

Ola

Fakty z pokładu Crystal

Doba żeglugi ku Aleutom: 35. (27.07.2022)

Suma przepłyniętych mil vs. suma mil do celu: 4959 Mm vs. 0 Mm, czyli STOIMY! 😀

Maksymalna temperatura powietrza: 11,2°C (pod pokładem 17,2°C)

Temperatura wody: 12,2°C

Danie dnia: Gnocchi (z torebki) z ratatui (z puszki) z parmezanem. Brzmi wykwitnie, prawda?

Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/

Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:

Postaw nam kawę na buycoffee.to

lub