Karibu w Kaplicy
Emocjonujące płynięcie
Budzik obudził nas o godzinie siódmej. Pół godziny przed planowanym podnoszeniem kotwicy. Pomimo zapowiadanej ciszy, wiatr jednak wiał z siłą około piętnastu węzłów. Poranna kawka, jedno spojrzenie na prognozę oraz rozkład prądu w Adak Strait (Cieśnienie Adak) i wiatr przycichł. Uff, z małym opóźnieniem ale jednak opuszczamy Bay of Islands (Zatokę Wysp).
Nasz kolejny cel to Bay of Waterfalls (Zatoka Wodospadów). Położona jest na południowym wybrzeżu wyspy Adak. Potrzebujemy więc opłynąć wyspę. Mamy do pokonania „tylko” 25 mil, ale przez cieśninę w której, jak już wiemy, prąd potrafi rozpędzić się do pięciu węzłów. Dlatego właśnie wstaliśmy wcześniej i wyruszyliśmy tak, aby prąd płynął w tym samym kierunku co i my.
Kiedy tylko wypływamy z Zatoki Wysp, Crystal od razu daje się porwać nurtowi. Nasza normalna prędkość ok. sześciu węzłów szybko wzrasta do dziesięciu. Troszkę podskakujemy, ale nie przeszkadza nam to w ogóle. Z zainteresowaniem oglądamy wiry na wodzie bliżej brzegu oraz spektakl, jaki funduje nam mgła lekko unosząca się nad lądem.
Na chwilę znowu na rozbujanym Pacyfiku
Kiedy mijamy w końcu zachodni brzeg Adak, to okazuje się że prąd powoli zmienia się i jednak zaczyna nas hamować. Przez około godzinkę płyniemy pomiędzy cztery a nawet dwa węzły, podskakując już znacznie bardziej. Znowu na chwilę jesteśmy na Pacyfiku. Pan Ocean niezmiennie troszkę rozbujany. A że falę mamy z boku, to przygotowując obiad w kambuzie, co chwilę przekładam a to słoiczek, a to talerzyk, żeby się nie obijały.
Małą rozrywką w tym rozbujaniu jest obserwowanie kolonii lwów morskich, leżących tuż przy brzegu. Prężą swoje brązowe ciałka na skałach, jakby zupełnie niewzruszone faktem, że słońca za bardzo nie ma 😉
Zatoka Kaplica
Po godzinie czternastej rzucamy kotwicę w naszej nowej zatoce – Chapel Cove (Zatoczka Kaplica). To jedna z odnóg większej Zatoki Wodospadów, w której z tego co jest napisane w naszej locji, paradoksalnie jest ich niezbyt dużo. U nas jest jeden niewielki wodospadzik i to nam wystarczy. Dzięki niemu oraz wnękom w klifie woda kojąco szumi, kiedy siedzi się w kokpicie.
Nasza dzisiejsza przerwa tak nas „wymęczyła”, że jak tylko stanęliśmy, to padliśmy spać. Planowana krótka drzemka przerodziła się w dosyć głęboki dwugodzinny sen. Jak tylko wstałam, to wyszłam do kokpitu. Ku mojej radości na brzegu wypatrzyłam trzy karibu. Spokojnie skubały sobie tę soczyście zieloną trawkę. Co jakiś czas podnosiły na nas głowę, ale jakby wiedziały że im nie zagrażamy.
Sytuacja się zmieniła, kiedy nagle w naszej zatoce pojawiła się lokalna łódeczka. Myślę, że nasze zdziwienie było równie duże, jak tych karibu. Motorówka podpłynęła do brzegu i zostawiła grupkę osób. Karibu szybko uciekły pomiędzy okoliczne pagórki.
Początkowo myśleliśmy, że to jacyś wojskowi ze względu na ich ubiór w stroje moro. Po dłuższej obserwacji, zaczynam jednak podejrzewać, że to niestety turyści – myśliwi. Taki „sport” jest na Alasce, niestety, dosyć popularny. A karibu na Adak zostały sprowadzone kilkadziesiąt lat temu przez armię amerykańską w celu zabijania ich dla zabawy. Tym właśnie jest dla nas myślistwo sportowe (ang. recreational hunting)… 🙁
Ola
Fakty z pokładu Crystal
Doba wyprawy po Aleutach: 52 (13.08.2022)
Suma przepłyniętych mil: 5459 Mm
Maksymalna temperatura powietrza: 13,5°C (pod pokładem 18,8°C)
Danie dnia: Pieczona biała fasola z cebulą (przepis z blogu Jadłonomia) oraz kasza gryczana
Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/
Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:
lub