Łososiowe rodeo

Tak jak pisała Ola, wczoraj podczas wieczornego kotwiczenia w Zatoce Quail zauważyliśmy całkiem sporo skaczących łososi. Już myśleliśmy, że na Aleutach sezon się skończył, a tu proszę! Przyznam, że od rana miałem łososiową gorączkę. Już podczas śniadania cały siedziałem jak na szpilkach i najchętniej to bym wyskoczył za burtę i wpław płynął do brzegu sprawdzić czy biorą.

W nocy nieźle szkwaliło. Ola widziała nawet 36 węzłów na liczniku. Rano dalej były mocne podmuchy i padał deszcz, który jednak trochę nas hamował przed natychmiastowym ruszeniem na zwiady. Wiał południowy wiatr, który przyniósł niesamowicie ciepłe powietrze. Mimo chmur było ponad 15°C, a potem kiedy wyszło słonko rozkręciło się aż do 20°C. To chyba najwyższa temperatura od kiedy dotarliśmy na Aleuty!

Pierwszy łosoś w tym sezonie!

Po śniadaniu, w końcu spakowaliśmy sprzęty i pełni nadziei pojechaliśmy na brzeg. Deszcz przestał padać. Pogoda robiła się coraz lepsza. Nasza Krysia jest zakotwiczona w dużej, okrągłej zatoce. Wąskim przejściem łączy się ona z małą płytką zatoczką, do której wpada strumyk.

Najpierw zakotwiczyliśmy ponton na wejściu do płytkiej zatoczki. Skakało tam całkiem sporo potencjalnych dań. Niestety, po kwadransie nasze wiaderko nadal było puste. Postanowiliśmy wjechać do środka zatoczki. W miejscu, gdzie potok wpada do morza było aż czarno od ryb! Już po kilku minutach złapaliśmy naszego pierwszego łososia podczas tegorocznej aleuckiej wyprawy 😀

Zachęceni szybkim sukcesem myśleliśmy, że dalej będzie szło jak z płatka. Ja to prawie widziałem, jak wygarniam łososie ze strumienia gołymi rękami 😉 Jednak z czasem, ryb robiło się coraz mniej i przed obiadem już nic nie złapaliśmy. Prawdopodobnie przyczyną była opadająca woda. Strumyka po prostu robiło się coraz mniej. Niska woda wypadała tego dnia o godz. 1400. Później, poziom wody miał zacząć znowu rosnąć. Postanowiliśmy więc spróbować swoich sił po południu.

Druga i trzecia łososiowa wyprawa

Koło godz. 1600 popłynąłem sam na brzeg. Próbowałem sił w różnych miejscach, jednak jedyne co zrobiłem to zgubiłem jedną dobrą błystkę, która zaczepiła się o dno i zerwała. Później dołączyła do mnie Ola. Chyba przyniosła szczęście, bo mieliśmy kilka brań przy samym strumyku i kolejny łosoś wylądował w wiaderku. Trzeci był na brzegu już jedną płetwą, ale w ostatniej chwili… dał nogę, w sensie płetwę. O godz. 1900 odstawiłem Olę na jacht i jeszcze godzinę sam próbowałem sił. Niestety bezskutecznie.

Wieczorem łososie wyraźnie były górą i ostatecznie dzień zakończyliśmy z dwoma sztukami na jachcie. I to dwoma różnymi. Pierwszy złapany to chinook „king salmon”, a drugi coho silver. Na Atlantyku jest tylko jeden rodzaj łososia. Na Pacyfiku jest ich aż siedem, stąd te różne nazwy.

Po wyfiletowaniu mamy mięska na pięć obiadów. Poszczególne porcje już się mrożą. Po dzisiejszym dniu wędkarskie morale w drużynie Crystala wzrosło o 400%.

Krysia w Zatoczce

Fakty z pokładu Crystal

Doba wyprawy po Aleutach: 55 (16.08.2022)

Suma przepłyniętych mil: 5491Mm

Maksymalna temperatura powietrza: 15,5°C (pod pokładem 20,2°C – bez grzania!)

Danie dnia: Na obiad wczorajszy rockfish, a na kolację sushi z dzisiejszym łososiem.

Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/

Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:

Postaw nam kawę na buycoffee.to

lub