Na wschodzie po sześciu latach!
W nocy przeciwny prąd w końcu wypuścił nas ze swoich szponów i znowu zaczęła się miła żegluga. A co ważniejsze, przyśpieszyliśmy i przestaliśmy tak bardzo podskakiwać na falach. Niestety, jak się miało okazać za kilka godzin, kolejny prąd w twarz już na nas czekał kilkadziesiąt mil dalej…
Na wchodzie bez zmian
Od wczoraj bacznie obserwowaliśmy naszą pozycję. Sukcesywnie zbliżaliśmy się do linii zmiany daty. I tak to, ciut przed godziną ósmą rano, Crystal po sześciu latach znowu wskoczyła na półkulę wschodnią! Nam oczywiście zdarzało się już być w tym czasie na wschodzie, choćby dlatego że odwiedzaliśmy Polskę. Ale sama Krysia od czasu pierwszego rejsu dookoła świata 2013-2016 zapomniała już jak to jest… ale na wschodzie bez zmian 😉 Choć jak zwykle, przekroczenie umownej granicy, jest czymś ekscytującym, to jednak nie zmieniło się nic.
Na wschodzie pobędziemy kilka tygodni, po czym żeglując wzdłuż Aleutów wrócimy na półkulę zachodnią.
Połowów ciąg dalszy…
Tuż po wschodzie zarzuciliśmy obie wędki. Wciąż nie tracimy wiary, że jednak jakaś rybka złapie się na nasze przynęty. Ku naszej uciesze już po ok. godzinie było branie! Musiało to być jakieś wielkie rybisko, bo żyłka na kołowrotków prawie dymiła się od szybkości jej wyciągania. Ale zanim Michał dobiegł do wędki było już po rybie.. i po przynęcie. Trochę było przykro, ale w sumie tak silna „rybka” raczej przerastała nasze możliwości wędkarskie.
Pan Kapitan poczuł jednak zew i postanowił wznowić łowienie. Wyjął prawie wszystkie przynęty i wybrał najlepszą jaka nam pozostała (ryba sprzed kilkunastu minut zabrała pierwszą najlepszą). Tak się wczuł i zaangażował w przygotowywanie wędki, że… wypuszczając przynętę zapomniał zapiąć ją do żyłki… I tak to, w niecałą godzinę było 2:0 dla Pana Oceana. Bez problemów przejął nasze dwie świetne przynęty, a my dostaliśmy w zamian figę z makiem.
Po chwili płaczu (ze śmiechu w moim przypadku), znowu zarzuciliśmy wędkę. Tym razem z najbrzydszą przynętą, jaką mamy. I bach! Po ok. trzydziestu minutach było znowu branie! Postanowiliśmy chwilę poczekać, żeby mieć pewność że ryba nam nie zwieje i trochę ją też zmęczyć, by łatwiej było ją wciągnąć na rufę. Nie było nam jednak dane dzisiaj coś złowić…
Po kilku metrach wciągania żyłki, Pan Ocean znowu się rozmyślił i rybka zwinnie wyśliznęła się z haczyka… Oczywiście nasza najbrzydsza przynęta została na wędce, a jak! Pan Ocean najwidoczniej ma gust i byle jakiej nie porywa.
No cóż, dobrze że jutro znowu jest dzień… a my mamy mnóstwo puszek i mrożonki 😛
Rekord manewrów
Przed południem znowu zaczęło nami rzucać. Krótkie, prawie pionowe fale nie pozostawiały złudzenia – znowu wjechaliśmy w przeciwny prąd. Dla pewności i rozeznania w którą stronę najlepiej płynąć, Michał ściągnął mapę prądów z PredictWind.
Po analizie zdecydowaliśmy, że potrzebujemy płynąć bardziej na zachód. Aby móc lekko skręcić, potrzebowaliśmy przerzucić grota na prawą burtę. Poszło nam całkiem sprawnie, choć trochę ze smutkiem pożegnaliśmy się z żeglugą na motyla. Pocieszaliśmy się, że to tylko na kilka godzin…
Niestety, robiło się coraz gorzej – siła wiatru malała, kierunek był niestabilny, a falki rosły. Potrzebowaliśmy znowu zmienić kurs. Tym razem zdecydowaliśmy się zwinąć główny żagiel, grota, i płynąć ostrzej tylko na genui.
Strzały nie na nasze nerwy
Wytrzymaliśmy jakieś trzy godziny. O ile, kiedy wiatr mocniej zawiewał dawało radę płynąć fajnie, o tyle jednak większość czasu gienia bardzo się męczyła. Pomimo prognoz, mówiących o stałym wietrze 13-15 węzłów, nasz wiatr nie przekraczał 10-ciu i sukcesywnie spadał. Nasz przedni żagiel nie mając siły ciągnąć jachtu, strzelał niczym z procy z każdą większą falą. Kiedy Crystal bujała się z jednej burty na drugą, to genua tak szarpała, że aż trząsł się cały jacht…
Taka żegluga jest nie na nasze nerwy. Szkoda nam żagli, masztu, po prostu jachtu. Włączyliśmy więc silnik i zwinęliśmy żagiel. Teraz pędzimy z nadzieją ucieczki przed prądem w twarz i z zamiarem dogonienia wiatru, który z tego, co mówi nam prognoza pogody, gdzieś tutaj grasuje…
Ola
Fakty z pokładu Crystal
Doba żeglugi ku Aleutom: 25. (17.07.2022)
Suma przepłyniętych mil vs. suma mil do celu: 3637 Mm vs. 1200 Mm
Maksymalna temperatura powietrza: 27,9°C (pod pokładem 29,1°C)
Temperatura wody: 26,7°C
Danie dnia: Czakalaka z kaszą jaglaną (zasmakowała nam ta potrawa, poza tym marchewki już krzyczały o zjedzenie)
Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/
Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:
lub