Płyniemy na Hawaje

Poprzednie dni mieliśmy bardzo intensywne i kiedy wstaliśmy o szóstej rano po pięciu godzinach snu byliśmy totalnie nieprzytomni. W Dutch Harbor jasno robi się koło ósmej, więc otaczały nas gęste ciemności. Pasowało by napisać, że było cicho, ale z sąsiedniego kutra rybackiego dochodziły do nas chóralne śpiewy. Dostałem nawet zaproszenie, żeby dołączyć, jednak musiałem odmówić. Z bólem serca rzecz jasna.

Dutch Harbor za rufą

Pół godziny później odcumowaliśmy i ruszyliśmy przez port w stronę Morza Beringa. Do przejścia na Pacyfik jest około 15 Mm i mimo, że w tym czasie na otwartym oceanie dmuchało ponad 30 węzłów, to nas zasłaniała jeszcze wyspa Unalaska i całą drogę pokonaliśmy na silniku . W miarę jak wysuwaliśmy się za port, fala z Morza Beringa kiwała nami coraz bardziej. Timing mieliśmy idealny. Na Pacyfiku właśnie kończył się wiatr ponad 40 węzłów z niesprzyjającego kierunku, a na Morzu Beringa za kilka godzin miały być fale ponad cztery metry. Widać, że jesień zadomawia się na Aleutach i okienka pogodowe robią się coraz krótsze.

Ostre wejście na Pacyfik

Już kilka razy wspominaliśmy, że pomiędzy wysepkami Aleutów na granicy między Morzem Beringiem, a Pacyfikiem występują bardzo silne prądy pływowe. W czasie przypływu woda płynie na Beringa, a przy odpływie odwrotnie. Jeśli pędzący prąd spotyka się z przeciwną falą robi się nieprzyjemnie lub nawet niebezpiecznie. Najlepszym momentem na przepływanie przez te przejścia jest wysoka lub niska woda, kiedy to prąd zmienia swój kierunek i jest najsłabszy. Tego dnia wysoka woda była o siódmej rano, co znaczyło że żeby załapać się na najlepszy moment musielibyśmy wypłynąć z portu o 4 rano. Po analizie kierunku fali i wiatru na Pacyfiku doszedłem do wniosku, że powinno być płasko i nie musimy się katować. Na szczęście się nie pomyliłem w kwestii fal, bo prąd był silniejszy niż myślałem. W najszybszym momencie płynęliśmy ponad 15 węzłów! Oznacza to, że sprzyjający prąd niósł nas z prędkością prawie dziewięciu węzłów. W zasięgu wzroku było widać miejsca, gdzie załamywały się fale, ale nam udało się przejechać po płaskim.
Kiedy zbliżaliśmy się do przejścia zza horyzontu wyłoniło się słońce i piękna pogoda nas nie opuściła aż do wieczora.

Wiatr odpala

Niedaleko za wejściem pojawiło się już zafalowanie i zaczęło się rozwiewać. Według prognozy miało wiać w szkwałach do 35 węzłów, więc rozwinęliśmy bardzo mało żagli. I dobrze, bo prognoza nie kłamała. Godzinę później żeglowaliśmy już na tych naszych chusteczkach ponad 7 węzłów, a naszą Krysią kołysała ponad trzymetrowa fala. Dość wymagający początek ale po pierwszej dobie ma się powoli uspokajać. Na razie musimy się przyzwyczaić, że znowu buja i cieszyć, bo ma być tylko lepiej 😉
Do celu mamy niecałe 2000 Mm, ale musimy trochę nadłożyć żeby mieć sprzyjające warunki wiatrowe. Więc jeśli patrzysz na naszego trackera i zastanawiasz się dlaczego płyniemy obecnie do Kanady, a nie na Hawaje to wszystko pod kontrolą.

Fakty z pokładu Crystal

Doba wyprawy po Aleutach: 81 (11.09.2022)

Suma przepłyniętych mil: 6149 Mm

Maksymalna temperatura powietrza: 10,5°C (rano pod pokładem 12,0°C)

Danie dnia: Sushi z wędzonym łososiem i awokado – mniam!

Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/

Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:

Postaw nam kawę na buycoffee.to

lub