Północne połowy czas zacząć

Tak jak pisaliśmy, wczoraj podczas wycieczki widzieliśmy gromadzące się łososie w wodzie. Dzisiaj postanowiliśmy na dobre rozpocząć sezon wędkarski na Aleutach.

Jak może wiecie wędka na łososie jest zupełnie inna od tej, którą używamy w tropikalnych wodach ciągnąc za rufą zanętę. Kołowrotek jest też zupełnie inny. Na łososie wędka i kołowrotek są podobne do tych używanych na śródlądziu. Wędka musi być giętka, tak aby dobrze się rzucało zanętą. Dlatego jeszcze na Polinezji kupiliśmy w supermarkecie najtańszy zestaw wędka + kołowrotek za jakieś 20 euro. Dwa lata temu podobna chińszczyzna sprawdziła się wyśmienicie. Niestety tamten kołowrotek nie wytrzymał słonego klimatu.

Porządki w zanętach

Przed południem wziąłem się za rozpakowywanie i uzbrajanie nowego sprzętu. Tandeta niesamowita, ale kilka tygodni powinna wytrzymać. Wyciągnąłem z forpiku pudełko, w którym trzymam zapasy żyłek i osprzętu. Te na zimne wody były głęboko w nim schowane. Najwyższy czas schować te tropikalne, a na wierzch wyciągnąć zanęty na zimne wody.

Mamy trochę takich zestawów śledziowych (chyba tak to się nazywa) jakich na Bałtyku, czy w Norwegii używa się na np. dorsza. Na jednej żyłce wisi kilka haczyków jeden nad drugim, a na dole wiesza się obciążnik. Tych będziemy używać na flądry i halibuty. Podczas postoju na kotwicy, lub w dryfie opuszcza się te haczyki do samego dna i porusza. Czasami zakładamy na nie jeszcze jakieś mięsko 😉

Drugi zestaw zanęt to tzw. blachy/błystki. Te idealnie sprawdzą się do połowu łososi. Tu zarzucamy blachę najdalej jak się da i zaczynamy nawijać żyłkę na kołowrotek. Blacha podczas płynięcia kręci się i błyska wabiąc łososia.

Wielka wyprawa

Przed wyjściem ubraliśmy się bardzo ciepło. Było koło 10 stopni i powoli zaczynał padać deszcz. A na rybach wiadomo. Człowiek nie rusza się za dużo. Planowaliśmy pontonem popłynąć na drugi koniec zatoki oddalony o jakąś milę. Niestety po dotarciu do celu, pływających łososi nie stwierdziliśmy. Połaziliśmy trzydzieści minut wzdłuż plaży, zarzucając blachę. Nic z tego nie wyszło. Wpakowaliśmy się do pontonu i popłynęliśmy sprawdzić kolejną miejscówkę przy sporej rzeczce.

Wczoraj w tym miejscu przyglądały nam się dwie ciekawskie foki. Patrzyły na nasze poczynania i dziś. Pewnie miały dobry ubaw. Mimo, że i tu nie było śladu po wczorajszych łososiach postanowiliśmy chwilę pomachać naszą wędeczką. Już przy trzeciej próbie było nieśmiałe branie, a z wody wyskoczył łosoś! Niestety potem znowu nie działo się nic.

Pierwsza ryba na Aleutach

Deszcz przybierał na sile i wiał dość mocny wiatr. Już prawie mieliśmy się zbierać na jacht, kiedy wreszcie poczułem, że coś szarpie wędzisko. Tak jest! Mieliśmy na haczyku pierwszą rybę podczas naszej aleuckiej wyprawy. Spodziewałem się wyciągnąć łososia. Właściwie byłem tego pewien. A wyciągnąłem jakiegoś stwora z wielką paszczą i wyłupiastymi oczami. Ponieważ nie mieliśmy ochoty na tę rybkę, to puściliśmy ją wolno. Prawdopodobnie to był Red Irish Lord – nasz rybi atlas jest tylko po angielsku.

Połowy z pokładu jachtu

Wzmagał się wiatr i coraz bardziej lało, więc stwierdziliśmy że wracamy na jacht. Ponieważ byłem ubrany jak na lot w kosmos, to postanowiłem jeszcze spróbować połowić z jachtu. Tym razem przy użyciu naszej morskiej wędki i jednego z zestawów śledziowych.

Już przy pierwszym zarzuceniu miałem branie. Na wędce znowu było coś z wielką paszczą i wyłupiastymi oczami. Trochę podobne do tej z plaży, ale jednak trochę inne… Znowu okazałem miłosierdzie i wypuściłem rybkę do wody.

Pięć minut później na wędce była pierwsza flądra! Potem, co 5-10 minut, łapały się flądry na przemian z tą wyłupiastą, którą za każdym razem wypuszczałem do wody. Raz w ciągu kwadransa dwa razy złapała się ta sama sztuka wyłupiastej! Drugi raz też ją wypuściłem, ale postanowiłem że jak złapie się trzeci to chyba skończy na talerzu! Na szczęście się opamiętała 😉

Ostatecznie udało się złapać trzy flądry gwieździste. Rybka nie za duża, ale dla dwóch osób po wyfiletowaniu mieliśmy na trochę ponad jeden posiłek. Większość flądry została skonsumowana w godzinę po złowieniu. To się nazywa świeża rybka!

Fakty z pokładu Crystal

Doba wyprawy aleuckiej: 38. (30.07.2022)

Suma przepłyniętych mil: 4959 Mm

Maksymalna temperatura powietrza: 12,5°C (pod pokładem 17,1°C)

Danie dnia: Flądra gwieździstaaaaa z pieczonymi ziemniaczkami i puree z brukselki (to ostatnie brzmi dostojnie, ale po prostu brukselka z puszki jest tak miękka i niesmaczna, że Ola wymyśliła zrobić z niej papkę. Ta też była bardzo średnia… niestety mamy jeszcze cztery duże puszki tej brukselki :/ jakieś pomysły? ;))

Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/

Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:

Postaw nam kawę na buycoffee.to

lub