Wędzimy łososie – gra wstępna

Wczoraj przy kolacji zapytaliśmy Tima i Kerry, czy wiedzą gdzie możemy kupić wędzonego łososia. Wiemy, że jest jeden w sklepie, ale nie jest zbyt smaczny i dodatkowo ma w sobie sporo chemii. Kupiliśmy takiego w Atce. Wtedy cieszyliśmy się nimi, ale skończyło się na tym, że jadł go głównie Michał. Ja miałam po nim rewolucje w brzuszku.

Wędzony łosoś to prawdziwy rarytas. Jest przepyszny i daje wiele możliwości dalszego gotowania: pasta z łososia na kanapki, omlet z łososiem, makaron z łososiem, sushi, itp. Można też go długo przechowywać, stąd zamarzyło nam się trochę go zabrać na drogę ku Hawajom.

Domowa wędzarka

– Wiecie co zrobimy. Jutro przywieziemy wam naszą maszynę do wędzenia i sami sobie go zrobicie! – oto co zaproponował Tim w odpowiedzi na nasze pytanie.

Zatkało nas i potrzebowaliśmy chwili, żeby do końca zrozumieć, co właśnie usłyszeliśmy:

– Ok… – odpowiedział mocno zamyślony Michał – Ale potrzebuje do tego łososie. Musimy trochę gdzieś kupić.

Damy wam! Mamy trochę z zeszłego roku. Do wędzenia będzie idealny.

W ten sposób dzisiaj, koło południa wielka, kilkupiętrowa maszyna do domowego wędzenia „Big Chief” stanęła w naszym kokpicie. Razem z ok. dziesięcioma zamrożonymi filetami łososia i woreczkiem drewna (olszyny), przywiozła nam ją Kerry.

Taką maszynę widzieliśmy już dwa lata temu u znajomych w Juneau. Jest elektryczna, o wymiarach 30x40x50 cm. Piętrowy ruszt schowany jest w metalowej obudowie, która trzyma dym. Nie wiemy, czy coś takiego jest używane w Polsce, bo nigdy się tym nie interesowaliśmy. Na Alasce to chyba sprzęt pierwszej potrzeby. Mam wrażenie, że tutaj każdy wędzi łososie. Albo w takiej domowej, elektrycznej wędzarce albo w bardziej tradycyjny sposób, w prawdziwych wędzarniach. Gdyby Krysia była ciut większa, to zdecydowanie bym optowała za zakupem takiego sprzętu. Daje on tyle możliwości do wędzenia! Mniam.

Instrukcja od mistrza

Podekscytowani wyjęliśmy wędzarkę z pudełka, ale utknęliśmy. Nie wiedzieliśmy co zrobić dalej. Kerry podpowiedziała nam, żeby wsadzić łososia do ciepłej wody – to przyspieszy proces rozmrażania. Po instrukcje, co robić dalej, zadzwoniliśmy do Tima – mistrza sztuki wędzenia.

Przez telefon dostaliśmy dokładne wytyczne. Po rozmrożeniu ryby, pokroiliśmy ją na w ok. 10 cm kawałki. Następnie duże pudełko wypełniliśmy wodą i dodaliśmy sól niejodowaną oraz brązowy cukier w proporcji: 4 litry wody – szklanka cukru – szklanka soli. W takiej solance łosoś moczyć się będzie przez noc.

Jutro rany opłuczemy go, wysuszymy i trafi na półeczki wędzarki. Początkowo, specjalnie w celu wędzenia mieliśmy podłączyć się do prądu przy pomoście. Ostatecznie stanęło jednak na tym, że Tim użyczy nam trochę prądu i miejsca na swoim domowym tarasie. Kiedy usłyszał, że chcemy wędzić łososia w kokpicie, pod budą, sympatycznie roześmiał się mówiąc, że w ten sposób nasza Krysia przez kolejne dziesięć lat pachniałaby jak wędzarnia.

Kręci nas i cieszy to, że sami robimy naszego łososia. Teraz spokojnie czekamy rana. I mamy nadzieją, że żaden orzeł nie wyczuje rybek i nie będzie próbował ich porwać z pojemnika, który wystawiliśmy na zewnątrz, pod budę…

Ola

Fakty z pokładu Crystal

Doba wyprawy po Aleutach: 78 (08.09.2022)

Suma przepłyniętych mil: 6022 Mm

Maksymalna temperatura powietrza: 9,5°C (rano pod pokładem 10,1°C)

Danie dnia: Makaron ryżowy z warzywami i tofu w sosie sojowym

Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/

Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:

Postaw nam kawę na buycoffee.to

lub