Zmiana aury

Wczorajszy zachód dał nam przedsmak nadchodzącej zmiany. Słońce nie schowało się za horyzontem, ale za grubą pierzynką z chmur. I wygląda na to, że póki co to jest mu tam dobrze.

W nocy sukcesywnie wzrastało zachmurzenie. Rano zamiast wschodu, po prostu pojawiła się jasność. Ciężkie chmury całkowicie przykryły niebo. Wczorajszy dzień, kiedy w pełnym słonku zszywaliśmy grota, wydawał się aż nierealny. Aura wokoło zmieniła się tak bardzo, że trudno uwierzyć, że to było tylko kilkanaście godzin temu.

Wiedzieliśmy, że żegnamy się już z wyżem i powoli wkraczamy w strefę niżową. Wpływamy w „ryczące czterdziestki”, choć na półkuli północnej są one na szczęście trochę łagodniejsze. Jednak to gwałtowne przejście dosyć nas zaskoczyło… prawie jak zima drogowców.

Wczoraj już nie mieliśmy sił zrobić ostatniej partii prania, więc trzeba było zrobić to dzisiaj. Z jednej strony bez przekonania rozwiesiliśmy rzeczy na bomie, a z drugiej wiedzieliśmy że pogodowo będzie już tylko gorzej. Do tej pory w ogóle się nie przejmowaliśmy tym, czy rzeczy wyschną. Słońce robiło robotę, dzisiaj jednak nie mieliśmy co na nie liczyć. Natomiast głośno wypowiedzieliśmy życzenie, żeby chociaż nie padało…

4000 mil za nami!

Dzień przywitał nas natomiast kolejną okrągłą liczbą przepłyniętych mil. 4000 Mm to mniej więcej tyle ile jest z Warszawy na Sri Lankę. Zerknij na mapę – kawał świata, prawda? Do celu pozostaje nam mniej niż 800 mil, więc wszystko wskazuje na to, że w przeciągu tygodnia powinniśmy dopłynąć! Dla uczczenia kolejnego okrągłego rekordu wznieśliśmy toast poranną, gorącą herbatą z imbirem.

Włączamy tryb zimowy

Po śniadaniu złożyliśmy spinaker bom i zmieniliśmy hals. Na dobre przeskakujemy teraz na lewy, czyli Krysia zaczyna chylić się ku swojej prawej stronie. Zmiana halsu to zawsze małe zawirowanie pod pokładem. Starannie powciskane na półki rzeczy nagle z nich wyskakują i domagają się nowego ułożenia. Na szczęście, tym razem nie było tragedii 😉

Naszym głównym zadaniem na poranek było złożenie bimini. Bimini to daszek nad kokpitem, który rozkładamy w tropikach. Daje on tak bardzo pożądany tam cień. Teraz jednak nie będzie nam potrzebny. Na wysokich szerokościach słońce przyjemnie grzeje, a nie parzy. Poza tym na wypadek silniejszych wiatrów, lepiej żeby był schowany.

Akcja składania poszła nam bardzo sprawnie. Od razu kokpit wydał się jakby większy, a już na pewno jaśniejszy. Wraz ze złożeniem bimini, Crystal oficjalnie przeszła na tryb zimowy.

My też oficjalnie przeszliśmy w tryb zimowy. W termosie od dzisiaj pojawiła się gorąca herbata, a nie woda z limonką. A w szafkach z ubraniami pojawiły się bluzy, długie spodnie, swetry, bielizna termiczna. Letnie ciuszki schowaliśmy w workach próżniowych do bakisty. Będą tam spokojnie czekały na październik, kiedy wyjmiemy w drodze na Hawaje.

Pierwsza mgła

„A co z praniem?” może zapytasz. Hmm, nasza prośba o brak deszczu została spełniona częściowo. Ulewy nie było, ale… po południu wchłonęła nas gęsta mgła a wraz z nią mżawka. Po kilku razach chowania rzeczy pod pokładam, a potem ponownego rozwieszania w kokpicie, wyprane ciuszki ostatecznie zawisły w jednaj z kabin. Jest nieźle, ale do suchości to jednak trochę im jeszcze brakuje. No cóż, chcieliśmy na północ, to mamy 😉

Ola

Fakty z pokładu Crystal

Doba żeglugi ku Aleutom: 29. (21.07.2022)

Suma przepłyniętych mil vs. suma mil do celu: 4086 Mm vs 790 Mm

Maksymalna temperatura powietrza: 23,1°C (pod pokładem 24,7°C)

Temperatura wody: 21,9°C

Danie dnia: Zupa warzywna (azjatycka tom yum) z makaronem ryżowym oraz druga połowa wczorajszych naleśników ze szpinakiem i serkiem pleśniowym

Sprawdź, gdzie na Pacyfiku teraz jesteśmy! Naszą aktualną pozycję znajdziesz na https://skiff.pl/pozycja/

Spodobał Ci się ten tekst? Dmuchnij więc wiatr w żagle Krysi:

Postaw nam kawę na buycoffee.to

lub