Dłuższy postój w Narsarsuaq

Hospital Valley

3 godziny po zachodzieW Narsarsuaq kończyliśmy etap z Islandii i mieliśmy zaplanowany tydzień przerwy. Po tym czasie okrętowała się nowa załoga, by kontynuować z nami morską żeglugę wzdłuż zachodniej Grenlandii. Na kolejny etap zostawał Marek z Ryśkiem. Dlaczego akurat w Narsarsuaq? Ponieważ tu znajduje się międzynarodowe lotnisko obsługujące całą południową Grenlandię 😉 Jest tu 150 metrowe nabrzeże. Małe jachtu i łodzie cumują od wewnętrznej strony.

Ryzykowne manewry w porcie

Z Narsaq do Narsarsuaq przelot był krótki – ok. 4 godziny i przyjemny. Już z oddali widzieliśmy falochronowe nabrzeże, więc szykowaliśmy się aby się za nim schronić.

Jednak kiedy my wjechaliśmy za falochron, drogę zagrodziła nam pływająca lina.

Trochę z późno się w tym wszystkim połapałem i z trudem udało mi się wykręcić bez wpakowania się na mieliznę. Zacumowaliśmy od zewnętrznej strony liny. Zaczęliśmy zastanawiać się jak wjechać do środka. Na nasze szczęście, na brzegu była grupka osób. Ola szybko do nich podbiegła, wymieniła kilka zdać i w ich efekcie zdobyła numer do kapitana portu. Utte 5 minut później był już na miejscu. Bez problemu zgodził się na nasz tygodniowy postój i poinstruował, jak wjechać do środka i gdzie stanąć, żeby nie przeszkadzać małym taksówkom wodnym. Ze względu na lotnisko i sporą ilość pasażerów, ruch małych łódek jest tu bardzo duży. Jakoś trzeba przecież tych turystów stąd wywieźć dalej w inne miejsca 😉

Lina rozciągnięta w poprzek wejścia do portu była tu, aby zabezpieczyć wewnętrzną część portu przed dryfującym lodem, który, ze względu na niedaleki lodowiec Qoroq pływa tu przez cały rok. Byliśmy w Narsarsuaq pierwszym jachtem żaglowym w tym sezonie! Dla nas z kolei był to pierwszy porcik na Grenlandii z bieżącą wodą na brzegu. Co za luksusy! Dodam, że na Grenlandii za postój w porcikach nie płaci się zupełnie nic.

Spotkanie słynnego rosyjskiego jachtu Piotr I

Słynny jacht Peter I

Słynny jacht Peter I

W drodze do Narsarsuaq odwiedziliśmy jeszcze miasteczka Qaqortoq i Narsaq, jednak nie były one aż tak ciekawe żeby się za nadto nad nimi rozwodzić. Ciekawostka jest, że w Qaqortoq spotkaliśmy rosyjski jacht Peter 1 z którym staliśmy razem kilka dni w marinie w Reykjaviku. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to słynni rekordziści świata. Otóż w 2010 roku Rosjanie jako pierwsi żeglarze na świecie opłynęli biegun północny w jednym sezonie bez pomocy lodołamacza. Czyli oba przejścia w przeciągu jednego sezonu! W tym roku płyną ma Przejście Północno Zachodnie, więc pewnie jeszcze się spotkamy gdzieś na trasie.

Całodzienna wycieczka na lodowiec

Ze względu na wspaniałą pogodę, następnego dnia zrobiliśmy sobie pieszą wycieczkę do lodowca. W sumie było to około 12 kilometrów w jedną stronę. Trasa przez pierwsze 2,5 godziny wiodła malowniczo, łagodnie pod górkę, bardzo szerokiej doliny, po środku której wił się spory potok. Po tym czasie, wyrosła przed nami dość stroma skalna ściana. Szlak jednak był dość dobrze przygotowany i na najbardziej pochyłych odcinkach przygotowane były liny asekurujące. Za ścianą minęliśmy kilka maleńkich jeziorek, potem pół godziny w dół, aż wreszcie po 4 godzinach marszu dotarliśmy wreszcie do jęzora lodowca Kiagtut.

Po 4 godzinach marszu

Po 4 godzinach marszu

Spływa on z samego serca ogromnego, grenlandzkiego lądolodu. Można było usiąść sobie na skalnym urwisku jakieś 50 metrów nad lodem. Na robieniu zdjęć, jedzeniu kanapek i puszczaniu drona zeszło nam grubo ponad godzinę. Ostatecznie na jachcie byliśmy kolo 19. Cała wycieczka zajęła nam 10 godzin. Tracker Marka podliczył, że w tym czasie przeszliśmy 25 kilometrów. Całkiem nieźle!!

Przez resztę dni pracowaliśmy z Olą na jachcie i w Internecie nadrabiając zaległości w relacjach i galeriach.

A tymczasem zapraszamy by śledzić nas dalej. Do Przejścia Północno Zachodniego coraz bliżej…

M.

Zapraszamy do galerii z Narsarsuaq

Sprawdź bieżącą pozycję Crystal!  Dołącz do naszej załogi!

Śledź nas na Facebook!

Dronujemy

Dronujemy