Przejście Północno-Zachodnie – streszczenie wyprawy jachtem Crystal w 2018 r.

przejście północno-zachodnie jacht crystal rejs morski

Przejście Północno-Zachodnie to trasa biegnąca nad arktyczną Kanadą i Alaską, łącząca Atlantyk z Pacyfikiem. Mówi się, że to „żeglarskie K2”. Latem 2018 r. spróbowaliśmy przepłynąć z Grenlandii na Alaskę w ramach wyprawy jachtem “Arktyczne Wyzwanie”.

W niedawnej rozmowie wyszło nam, że nie opublikowaliśmy nigdy żadnego streszczenia tego, co właściwie działo się w trakcie naszej próby przepłynięcia Przejścia Północno-Zachodniego. Zapraszamy więc do krótkiego podsumowania tego, jak potoczyła się nasza wyprawa w głębokiej Arktyce.

Przygotowania do wyprawy

Do wyprawy przygotowywaliśmy się ponad dwa lata i stanowiła ona pierwszy etap naszego ośmioletniego rejsu dookoła świata na jachcie Crystal.

Po trzyletnim rejsie dookoła świata w latach 2013 – 2016, jacht Crystal przeszedł gruntowny remont. Aby przygotować jacht do żeglugi w Arktyce zamontowałem ogrzewanie oraz dostosowałem odsalarkę do pracy w wodzie o temperaturze od zera stopni.

W 2017 r. zrealizowałem projekt Arktyczna Rozgrzewka, którego celem było sprawdzenie nowych systemów i siebie w warunkach arktycznych. Podczas Arktycznej Rozgrzewki spędziłem dokładnie 71 dni za kołem podbiegunowym odwiedzając m. in. Spitsbergen i Scoresby Sund na Grenlandii.  Wyciągnąłem kilka wniosków z tamtej wyprawy i w trakcie zimy 2017/2018 wprowadziłem w życie nowe udoskonalenia na jachcie, w tym dokupiliśmy nowe systemy łączności satelitarnej: IridiumGo! oraz Garmin InReach Explorer. Oba urządzenia oparte są na sieci Iridium i gwarantują 100% pokrycia kuli ziemskiej.

Podczas całego okresu intensywnych przygotowań (i później w trakcie trwania rejsu) byłem w stałym kontakcie z Viktorem Wejerem, który znając bardzo dobrze realia żeglugi przez Przejście Północno Zachodnie, udzielił nam mnóstwo cennych rad.

Wyprawa podzielona była na siedem etapów, na których żeglowaliśmy z różnymi załogami. Podczas najważniejszego etapu przez Przejście Północno-Zachodnie było nas na pokładzie osiem osób załogi. Razem z Olą serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy uczestniczyli w tej wyprawie oraz pomogli nam ją zrealizować.

Lód i zachmurzone niebo były dla nas codziennością w trakcie naszego pobytu w Arktyce.

Ostatecznie w Arktyce spędziliśmy 71 dni. Po dopłynięciu do serca Przejścia Północno-Zachodniego – Cieśniny Bellota, musieliśmy zawrócić. Lodu było za dużo, a czasu za mało aby czekać na jego dalsze topnienie. W pewnym momencie, musieliśmy pogodzić się z faktem, że jest to zbyt ryzykowne. Zatonięcie jednego z jachtów, jak i nasza droga powrotna ku Grenlandii, kiedy dosłownie uciekaliśmy przed krami lodu wielkości boisk, potwierdziły że natura w Arktyce potrafi być bezwzględna. Mimo to wróciliśmy na tarczy. Zdobyliśmy bezcenne doświadczenie, widzieliśmy najbardziej dzikie miejsca na Ziemi, a przede wszystkim daliśmy sobie radę w tak ekstremalnych warunkach żeglarskich i pogodowych, będąc z dala od cywilizacji.

Etapy wyprawy jachtem Crystal przez Przejście Północno-Zachodnie

Poniżej najważniejsze daty wyprawy Arktyczne Wyzwanie wraz z krótkimi opisami co działo się pomiędzy nimi:

07.04.2018 – Początek wyprawy w Lizbonie

Po wypłynięciu z Lizbony, przepłynęliśmy przez Biskaje do Irlandii, do Galway. Następnie zgodnie z harmonogramem, żeglowaliśmy przez Szkocję oraz Wyspy Owcze.

23.05.2018 – Dopływamy do Islandii

08.05.2018 – Opuszczamy Islandię i kierujemy się ku Grenlandii

Początkowo chciałem płynąć do Tasillaq, jednak ze względu na spóźnione lato oraz duże zalodzenie, płyniemy prosto w stronę południowo-wschodniej Grenlandii.

Crystal w fiordzie Prins Christian Sund

13.06.2018 – Dopływamy do Grenlandii

Po dość spokojnej żegludze, dopływamy do południowo-wschodniej Grenlandii. Eksplorujemy fiord Lindenows, a następnie wchodzimy do fiordu Prins Christian Sund, którym przepływamy na zachodnią stronę. Dalej żeglujemy na północ wzdłuż zachodniego brzegu.

12.07.2018 – Przekraczamy Koło Podbiegunowe

Po przekroczeniu Koła Podbiegunowego, napotykamy pierwszy gęsty (do 50%) pak lodowy na podejściu do Ilulissat, w zatoce Disko. Wiemy już, że zima na Grenlandii była zimniejsza o dwa stopnie od średniej i sezon topnienia jest opóźniony.

02.08.2018 – Opuszczamy Grenlandię w kierunku Przejścia Północno-Zachodniego

Początek najtrudniejszego etapu Arktycznego Wyzwania. W pełni zaprowiantowani i zatankowani wypływamy z Upernarvik. Razem z nami płyną inne jachty. Są to Kiwi Roa, Chaman oraz Balthazar. Ponieważ na środku Morza Baffina cały czas zalega lód, żeglujemy na północ, aż do szerokości 75 39’N. Jest to najdalej wysunięty na północ punkt trasy.

W kanadyjskiej Arktyce

06.08.2018 – Dopływamy do Dundas Harbor, na wyspie Devon

Wypływając z Grenlandii, korzystamy z okienka pogodowego i całą trasę pokonujemy na żaglach, w większości w spokojnych warunkach. Dzięki temu oszczędzamy mnóstwo paliwa. W zatoce spotykamy jachty Chaman, Balthazar oraz Muktuk. Codziennie o 1700 czasu lokalnego odbieramy mailowo mapy lodowe. Pomimo początku sierpnia, dalej na trasie jest ponad 90% koncentracji lodu. Czekamy parę dni i przestawiamy się 50 mil na zachód do zatoki Cuming Inlet. W międzyczasie dowiadujemy się o rezygnacji pierwszego jachtu, który zawrócił w stronę Grenlandii.

11.08.2018 – Dopływamy do Cuming Inlet

W szczytowym momencie w Cuming Inlet było nas aż siedem jachtów! Nie widzieliśmy tyle na raz od ostatniego portu w Irlandii! Po dwóch dniach, rezygnuje kolejny jacht i zostajemy w szóstkę. Pierwsze dni w zatoce są spokojne, jednak załogi wszystkich jachtów czują już silną presję czasu, ponieważ mapki lodowe dla Peel i Larsen Sund cały czas pokazują koncentrację lodu powyżej 90%. Na jachcie Balthazar ma miejsce pierwsze zebranie kapitanów, które             miało na celu podsumowanie sytuacji i zdecydowanie o terminie ostatecznego odwrotu. Opinie są różne. W zależności od jachtu, data waha się pomiędzy 18 a 25 sierpnia. Wśród nas jest austriacki jacht Muktuk, który przepłynął przez Przejście w roku 2011 (na zachód) oraz w 2017 (na wschód). Wszyscy trochę oczekują od nich magicznej recepty na przepłynięcie. Według nich, jeśli po zachodniej stronie Cieśniny Bellota lód nie zacznie się topić do 20. sierpnia, to należy zawracać.

Lód pływający w zatoce zmuszał załogi wszystkich jachtów do stałego czuwania i w razie potrzeby zmiany miejsca kotwiczenia

15.08.2018 – Pływający lód wchodzi do Cuming Inlet

Tego dnia, od rana do zatoki wpływa lód, zmuszając kolejne jachty do podniesienia kotwicy i szukania miejsc wolnych od lodu. Cztery jachty po kilku godzinach dryfowania po zatoce, wracają na swoje stare miejsca. My i nowozelandzki Kiwi Roa przestawiamy się głębiej w górę zatoki. Po południu, lód nadal jest w zatoce. Sytuacja wygląda jednak na tyle opanowaną, że na wieczór na jachcie Sauvage zwołane jest następne zebranie skipperów. Na początku zebrania Ola woła na radiu, że bardzo szybko nacierają na nas i jacht Kiwi Roa gigantyczne kry. Przez 30 min lodu na środku zatoki przybyło na tyle, że mamy (ja i Peter z Kiwi Roa) problem, żeby pontonem dotrzeć na nasze jachty. Kiedy w końcu się to udaje, okazuje się że Ola musiała uciekać przed lodem, podniosła więc już kotwicę i czeka na mnie w dryfie. Wraz z Kiwi Roa przestawiamy się w najgłębszy punkt zatoki, który wydaje się być w tym momencie najlepszym miejscem. Na zebranie już nie wracamy.

Około północy jacht Muktuk informuje na radiu, że wycofuje się z zatoki. W ciągu 30 min dołączają do niego Balthazar, Chaman i Sauvage. Z Kiwi Roa zostajemy jedynymi jachtami w zatoce. Na zewnątrz w Lancaster Sound pływa dużo lodu i w moim mniemaniu bezpieczniej jest w Cuming Inlet. Przez kolejne dni lód dryfuje po zatoce w rytm pływów, jednak nie dociera on do miejsca naszego kotwiczenia. Ostatecznie, z jachtów, które opuściły zatokę, trzy zawracają w kierunku Grenlandii. Po 15. sierpnia zaczyna spadać temperatura i często zdarzają się przymrozki.

19.08.2018 – Przestawiamy się do Port Leopold

Powoli poprawia się sytuacja w Peel Sound. Co prawda, wejście do niego nadal jest zamknięte, jednak jest nadzieja, że sytuacja na dniach ulegnie poprawie. Podejmuję decyzję o wypłynięciu do Port Leopold, który leży na północno-wschodnim krańcu wyspy Somerset. Jest dogodnym punktem wypadowym do Peel Sound lub Cieśniny Bellota, gdyby nagle ona zdecydowała się otworzyć. Całą drogę towarzyszy nam lód o zagęszczeniu 30-50%. Pokonanie100 mil zajmuje nam 30 godzin. Po drodze notujemy temperaturę wody 0,0 stopni. Kiedy docieramy do Port Leopold, okazuje się, że w zatoce jest mnóstwo lodu.

Od tego momentu lód prześladuje nas. Postanawiam, że jeśli sytuacja na trasie znacząco nie poprawi się do 25. sierpnia to zawracamy. W Port Leopold dowiadujemy się o kolejnych rezygnacjach jachtów. W naszą stronę próbuje płynąć zaprzyjaźniony Kiwi Roa, jednak ze względu na dużą ilość lodu i małą załogę Peter zmuszony jest się wycofać. Dnia 23. sierpnia odbieramy bardzo obiecującą mapkę lodową. Za Cieśniną Bellota lód wreszcie trochę luzuje. Trend potwierdza się przez kolejnego dnia. Tak więc, 24. sierpnia opuszczamy Port Leopold i płyniemy na południe Prince Regent Inlet do Fort Ross.

Pływanie pośród kry lodowej to coś co na zawsze pozostanie w naszej pamięci

25.08.2018 – Docieramy do Fort Ross. Dokładnie 30 lat po jachcie Vagabond

W Depot Bay początkowo jesteśmy jedynym jachtem. Dostajemy gratulacje od Viktora Wejera, informującego nas że jesteśmy pierwszym jachtem w tym miejscu w tym sezonie (potem okazało się, że trzy tygodnie wcześniej był tam niemiecki Thor). Następnego dnia w zatoce pojawia się francuski jacht Atka, a wieczorem Anahita i znajomy Sauvage. W tym momencie jesteśmy ostatnimi jachtami, które próbują płynąć od strony wschodniej. 28. sierpnia zatoka Depot wypełnia się dużymi krami lodowymi, które zmuszają wszystkie cztery jachty do szukania schronienia w innym miejscu.


28.08.2018 – Zatonięcie jachtu Anahita (szczegółową relację przeczytasz tutaj)

Tuż przed północą słyszymy na radiu wołanie “Mayday” z jachtu Anahita. Jacht zacumował do ogromnej kry u wejścia do Cieśniny Bellota. Następnie przypłynęła druga kra, która zaczęła miażdżyć jacht (Ovni 345). Anahita nie była w stanie wyswobodzić się z żelaznego uścisku i zaczął brać wodę. Dwuosobowa załoga ewakuowała się na krę, a jacht zatonął. Kra wraz z prądem została wessana do środka Cieśniny Bellota.

W pobliżu na kotwicy stał kanadyjski statek handlowy Desgagnes i przejął koordynację akcją ratunkową. Jego holownik Arctic Eclipse był bliski podjęcia rozbitków. Ostatecznie jednak, dotarcie do rozbitków drogą wodną było niemożliwe. W trakcie akcji koncentracja lodu na wejściu do Cieśniny Bellota wynosiła 50%, które rosły do 100% wewnątrz cieśniny. Na szczęście, dziesięć godzin później zostali oni zdjęci z kry przez helikopter kanadyjskiego lodołamacza, który był w pobliżu. Nasz udział ograniczył się do zgłoszeniu gotowości do oficera koordynującego akcję i pozostania na nasłuchu. Panujące warunki daleko przerastały nasze możliwości. Po tym wydarzeniu, następnego dnia zawrócił jacht Sauvage. Szczegółową relację z tego wydarzenia przeczytasz tutaj.


30.08.2018 – Crystal uwięziona przez krę lodową

Tego dnia o świcie staliśmy przy samym brzegu Long Island. Warunki były bardzo spokojne. Wachta kotwiczna trochę zaspała. Kiedy zaniepokojony ocieraniem lodu o jacht, wyszedłem na pokład było już trochę za późno na reakcję. Dwie duże kry pchały nas wraz z kotwicą w kierunku brzegu. Nasz silnik był za słaby, aby się im przeciwstawić. W pewnym momencie pchająca nas kra stanęła na dnie. Za chwilę okazało się, że stoi dokładnie na naszej kotwicy. Dodatkowo był dokładnie wysoki stan wody (pływ ok dwa metry), która zaczęła opadać. Po kwadransie wiadomo już było, że kra jest nie do ruszenia. Zostaliśmy uwięzieni do następnej wysokiej wody. Przez następne 12 godzin staliśmy zacumowani do naszego oprawcy. W każdej chwili byliśmy jednak gotowi przeciąć łańcuch w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Na szczęście nie było to konieczne i 12 godzin później byliśmy wolni. Niestety pod ciężarem kry, kotwica została trochę uszkodzona.

Skoro nie mogliśmy się ruszyć, to zacumowaliśmy do kry i staraliśmy się dobrze bawić 😉

31.08.2018 – Przez Cieśninę Belota przepływa towarowy Desgagnes eskortowany przez lodołamacz

Oprócz statku towarowego Desgagnes na lodołamacz czekały także statki pasażerskie Boreal, Soreal oraz Ocean Endeavour. Warunki w Cieśninie Bellota i za nią były tak trudne, że kapitan lodołamacza podjął decyzję, że oprócz ww. statku towarowego w tym roku już nikt nie przepłynie. Statki pasażerskie muszą zawrócić.

02.09.2018 – Zawracamy

Po odebraniu mapek lodowych 01. września, podejmuję decyzję o odwrocie. Dalsze czekanie nie ma już sensu i zaczyna być niebezpieczne. Razem z jachtem Atka wypływamy następnego dnia rano. Tymczasem wyjście z Prince Regent Inlet zamknięte jest lodem o koncentracji ponad 90%. Jacht Sauvage, który zawrócił kilka dni wcześniej, cały czas znajduje się w Prince Regent Inlet, gdyż nie może przebić się przez znajdujący się tam lód. Jesteśmy z nimi    w ciągłym kontakcie. Po dobie żeglugi docieramy do zatoru lodowego. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Victorem. Według mapy lodowej między lodem o koncentracji 70% a brzegiem jest wąski pas wolnej wody, którym teoretycznie jest szansa wydostać się z Prince Regent Inlet.

03.09.2018 – Zostajemy prawie osaczeni – najniebezpieczniejszy moment rejsu

Jacht Sauvage jest cztery godziny przed nami i udaje mu się wydostać na wody Lancaster Sound. My żeglujemy szybko wzdłuż brzegu, po wąskich pasach wolnej wody. Z lewej strony mamy lód 70%, a z prawej brzeg. W pewnym momencie lód zaczyna z dużą prędkością płynąć w kierunku brzegu. Wszystkie pasy błyskawicznie zamykają się. Zawracamy i za wszelką cenę próbujemy wydostać się z tej lodowej pułapki. Momentami od bycia zakleszczonym dzielą nas pojedyncze metry. Po 30 minutach takiej szaleńczej jazdy udaje nam się dotrzeć do luźniejszej wody. Niebezpieczeństwo zostaje zażegnane.  Zawracamy i zatrzymujemy się w zatoce Port Bowen, żeby odpocząć i dolać paliwa.

jacht crystal Arktyka lód
Odwrót na Grenlandię był trudną decyzją, ale uświadomił nam też, jak szybko kończy się lato w Arktyce

04.09.2018 – Druga próba odwrotu. Tym razem skuteczna.

Kolejnego dnia, po odebraniu map lodowych, podejmujemy druga próbę wydostania się z Prince Regent Inlet. Tym razem płyniemy na północ, aż pod wyspę Devon i dalej na wschód wzdłuż jej brzegu. Większość drogi pokonujemy w zalodzeniu 30-50%, w śnieżycy i przy temperaturze ok. -3 stopnie. Najtrudniej jest podczas kilku godzin ciemności, która z dnia na dzień robi się coraz dłuższa. Po dwóch i pół dobach żeglugi non stop, docieramy do kanadyjskiej wioski Pond Inlet. Oznacza to, że gęsty lód zostawiliśmy za rufą. Pond Inlet to pierwsza nasza wioska od pięciu tygodni. Dokupujemy trochę paliwa i płyniemy na Grenlandię.

13.09.2018 – Docieramy do Sisimiut na Grenlandii

19.09.2018 – Wyokrętowanie sześciu osób załogi

21.09.2018 – Ponownie przecinamy Koło Podbiegunowe, po 71 dniach opuszczając Arktykę

22.09.2018 – Opuszczamy Grenlandię i w trzy osoby płyniemy do Kanady

30.09.2018 – Po 8 dniach żeglugi przez Morze Labrador docieramy do Kanady. Lód wreszcie za rufą      

Żegluga przez Morze Labrador nie należała do łatwych. Większą część drogi towarzyszyła nam sztormowa pogoda. Dodatkowym niebezpieczeństwem było 12-godzinna noc, która w połączeniu z wysokim zafalowaniem i dryfującymi po Larbadorze górami lodowymi, tworzyła niebezpieczną mieszankę. Pomimo opuszczenia Przejścia Północno-Zachodniego, całą drogę dalej pomagał nam Victor podsyłając codziennie kanadyjskie mapki z zaznaczonym                położeniem gór lodowych.

15.10.2018 – Po opłynięciu od wschodu Nowej Funlandii docieramy do Lunenburga.

Cztery miesiące później, my oraz cztery inne spotkane w Arktyce jachty, dostajemy się na Pacyfik przepływając Kanał Panamski.

W końcu bezpieczni w Lunenburgu!

2018 rok był wyjątkowy w Arktyce. Według kanadyjskich synoptyków[1], sezon topnienia lodu na trasie Przejścia Północno-Zachodniego był opóźniony od trzech do sześciu tygodni. Wyjątkowo chłodne i pochmurne lato spowodowało, że lodu było zdecydowanie więcej niż zwykle o tej porze. Według naszych informacji w sezonie 2018 przez przejście Północno-Zachodnie próbowało przepłynąć 21 jachtów. Sztuka ta udała się dwóm z nich – jeden ze wschodu, a drugi z zachodu. Oba jednak spędziły jakiś czas utknięte w lodzie. Jeden jacht zatonął. Mimo obecności lodołamacza nie przepłynął żaden statek pasażerski.

Wyzwanie, jakie rzuciła nam Arktyka było naprawdę duże. Byliśmy przygotowani bardzo dobrze. Mimo, że nie planowaliśmy tak długiego oczekiwania, cały czas mieliśmy wodę, paliwo, a dzięki Oli smaczne jedzenie. Nie zawiodły również systemy łączności, dzięki którym mieliśmy codziennie pełen przegląd sytuacji w kanadyjskiej Arktyce.

Właściwie nie zawiodło nic. Tylko pogoda zbyt wysoko postawiła poprzeczkę. Jedyne poważniejsze awarie to pogięta kotwica i panel słoneczny złamany przez falę na Labradorze. Tylko raz – podczas odwrotu – znaleźliśmy się w realnym niebezpieczeństwie. Wróciliśmy więc z tej nieudanej próby z podniesioną głową oraz bezcennym bagażem doświadczeń. Przez trzy tygodnie, non-stop dryfujący wokół lód wymuszał na nas ciągłą uwagę i nieustanną gotowość do reakcji. Jak do tej pory, był to zdecydowanie najbardziej wymagający rejs ze wszystkich naszych dotychczasowych wypraw.


[1] Na podstawie trzydziestodniowej prognozy lodowej dla Arktyki Zachodniej na sierpień – wrzesień 2018 r. – dokument nr: FECN14 CWIS 311800 oraz FECN14 CWIS 141800

Arktyko, my jeszcze wrócimy!