W lodowym labiryncie

Początkowe godziny żeglugi przez Lancaster Sound na zachód, do Port Leopold były naprawdę przyjemne i łatwe. Lodu nie było zbyt wiele. A przez dziesięć godzin udało nam się nawet płynąć tylko na żaglach.

Wyjaśnijmy, że zdecydowaliśmy się płynąć do Port Leopold, ponieważ wciąż nie wiadomo która droga dalej na zachód będzie lepsza – Peel Sound czy przez Cieśninę Bellota. Miejsce naszego obecnego postoju leży jakby na rozstaju dróg i można bez nadkładania mil wybrać dogodniejszą opcję.

Sytuacja, tj. czy i jak płyniemy dalej, powinna wyjaśnić się w ciągu najbliższych dni. Lato powoli się kończy i jeśli nie chce się spędzić zimy w Arktyce, to trzeba albo szybko kontynuować na zachód albo zawrócić w stronę Grenlandii.

Lodowa pułapka?

W poniedziałek, po godz. 4 rano, kiedy byliśmy mniej więcej za połową naszej drogi do Port Leopold, lód wokół nas zaczął powoli gęstnieć. Temperatura wody i powietrza poleciały na łeb na szyję. O godz. 6 rano mieliśmy -2 stopnie w powietrzu, a temperatura wody osiągnęła rekordowe 0,0 stopnia. Ktoś w otaczającym nas drinku przesadził chyba z ilością lodu…

Po godz. 9 obudziły nas uderzenia. Coraz większe kawałki lodu, głośno ocierały się o burtę jachtu. Wachta nawigacyjna robiła co mogła, aby je omijać, ale ilość lodu dookoła była zbyt duża.
Kry lodowej i zbitych kawałków lodu było tak dużo, że płynięcie w zadanym kierunku stało się praktycznie niemożliwe. Jedynym rozwiązaniem było maksymalnie zwolnić i szukać luźniejszych ścieżek pomiędzy lodem.

Początkowo towarzyszyła nam lekka mgła. Na nasze szczęście szybko opadła, niebo przejaśniło się i wyszło słońce. Dzięki temu byliśmy w stanie na dalsze odległość oceniać możliwości przeciskania się przez krę.

Lodu było jednak od groma. Kry wielkości stadionów łączyły się i rozdzielały, kiedy próbowaliśmy przez nie płynąć. Andrzej, Rysiek i Anka, stojąc na dziobie, starali się odpychać lód tyczkami.

Mozolnie płyniemy do przodu

Ze względu na wielkość kry odpychanie tyczkami nie dawało aż takiego efektu jak przy przepychaniu growlerów, np. w Zatoce Disko. Zastosowaliśmy więc inny sposób – przesuwanie wielkich kawałków kry jachtem: najpierw spokojnie i powoli dopływaliśmy do lodu, a następnie silnikiem pchaliśmy ją albo do przodu albo na bok. Kilka razy Krysia nawet ciut wjechała na taką krę! Od razu jednak z niej lekko, delikatnie zjeżdżała.

Dla lepszego planowania naszej drogi przez lodowy labirynt, wciągnęliśmy Olę na maszt. Przy pięknej pogodzie i doskonałej widoczności, Ola widziała daleko do przodu jak wygląda sytuacja lodowa. Przez radio więc wskazywała nam, którędy płynąć.

Takie połączenie: „lodowy pilot” na maszcie, osoby odpychające lód na dziobie oraz przesuwanie kry jachtem zdało egzamin. Po ok czterech godzinach przepłynęliśmy przez największą koncentrację lodową na naszej dotychczasowej trasie – 50%.

Port Leopold

Dalsza część drogi do Port Leopold, choć wciąż w towarzystwie lodu, przebiegła nam już gładko. Czasami tylko musieliśmy zwalniać, żeby lawirować między większymi kawałkami lodu. Większość drogi jednak podziwialiśmy krajobraz – lód różnego rodzaju i kształtu, morze płaskie jak jezioro, czasem wynurzająca się z wody foka lub mors, słońce wysoko na niebie i chmury różnego kształtu odbijające się w tafli wody, tworzyły wyjątkowo malownicze widoczki.

Do Port Leopold dopłynęliśmy w poniedziałek o godz. 18, po trzydziestu godzinach płynięcia. Zatoka była dosyć mocno zapchana lodem, więc chwilę zajęło nam wybranie najlepszego miejsca na kotwiczenie. Michałowi zależało na tym, aby podpłynąć do brzegu jak najbliżej. Nie chodziło tu tylko o głębokość, na jakiej mieliśmy rzucać kotwicę, ale również ilość lodu jaka zostanie za nami. Było to o tyle ważne, że za kilka godzin miała być wysoka woda i odpływ. Oznaczało to, że kawałki lodu, spoczywające na mniejszych głębokościach, zostaną porwane przez prąd i wiatr.

Ostatecznie tego wieczoru trzy razy zmienialiśmy miejsce postoju. Musieliśmy to robić ze względu na ogromne kry, które nas atakowały stadami. Teraz stoimy bezpiecznie i czekamy na dalszy rozwój sytuacji lodowej w Peel Sound, Cieśninie Bellota oraz na Alasce.

Całą załogą pozdrawiamy serdecznie!

Sprawdź bieżącą pozycję Crystal!  Dołącz do naszej załogi!

Śledź nas na Facebook!

Zostań naszym Patronem na Patronite.pl