10 eko zasad naszego życia i podróżowania jachtem

eko_zasady_odpowiedzialnego_zycia_podrozowania_jacht_Crystal

Do napisania artykułu o tym, w jaki sposób staramy się żyć eko na naszej S/V Crystal zbierałam się już jakiś czas. Temat jest dla mnie ważny, bo uważam, że każdy z nas ma wpływ na świat, w którym żyjemy. Nasze codzienne zachowania i wybory mają znaczenie i stopniowo kształtują nasze jutro. Dzisiaj mamy Dzień Ziemi, więc nie ma lepszej okazji do podzieleniem się tym, jak my na jachcie na co dzień staramy się dbać o naszą wspaniałą i piękną Ziemię.

Na początku wyjaśnię, że wiele z rzeczy które tutaj opisuję śmiało może być stosowanych na co dzień w każdym domu, nie tylko w naszym na wodzie, czyli Krysi. Tak samo, wiele z poniższych punktów odnosi się ogólnie do odpowiedzialnego podróżowania nieważne czy to jachtem, samolotem, czy samochodem. Zapraszamy do lektury!

Odpowiedzialne eko zachowania na co dzień

1. Plastik nie jest fantastik!

Co innego mogłoby rozpocząć tę listy, jak nie plastik. Choć bardzo przydatny, to jednak jest dużą zmorą tego świata. Do dzisiaj pamiętam przygnębiający widok dryfujących na morzu koło Haiti jednorazowych plastikowych sztućców, styropianowych opakowań na jedzenie, butelek. Przerażające, jak bardzo plastik zagościł w naszym życiu… i nawet nie zauważamy, jak znacząco zaśmieca nasze Oceany i całą naszą Planetę. Wg WWF (Światowego Funduszu na rzecz Przyrody) przez plastikowe śmieci w morzach i oceanach rocznie ginie ponad milion zwierząt.

Dlatego, jeśli tylko możemy to rezygnujemy z plastikowych jednorazówek. Mówimy „nie” jednorazowym plastikowym sztućcom, pojemnikom, słomkom, kubeczkom, talerzykom, torebkom, itp. Jeśli tylko się da, to staramy się ich nie używać i nie wybierać spośród innych produktów.  

W zamian za to zawsze w plecaku lub torbie staram się mieć dla nas metalową słomkę, sztućce i swój własny kubek na wodę. Taki użyteczny zestaw można sobie skompletować za niewielkie pieniądze na allegro. A picie ze swojej słomki, a nie z plastikowej jednorazówki sprawia znacznie więcej radochy 😉

2. Na zakupy tylko z własnymi torbami i listą zakupową

Ciągnąc wątek plastiku, oczywiście trzeba wspomnieć o plastikowych torebkach jednorazowych. Wiele państw już je zakazało. Jednak w wielu miejscach, które odwiedzamy i które często są znacznie mniej rozwinięte niż państwa europejskie, worki plastikowe są dosłownie WSZĘDZIE.

Ale nie poddajemy się i nawet w takich miejscach ruszamy na zakupy z własnymi materiałowymi woreczkami, których używamy zamiast tych jednorazowych, oraz z dużymi torbami, m.in. z Ikeai, Biedronki, Lidla. Robimy nimi furorę! Raz pewien Pan podejrzanie kręcił się wokoło mojego wózka w dużym supermarkecie na Hawajach. Kiedy zauważył moją obecność, z lekkim zmieszaniem przyznał się, że zaintrygowały go moje torby, a szczególnie ta wielka niebieska (czyli ikea’owa ;))

Prowiantujemy się na Przejście! Tyle zakupów, że oprócz naszych toreb trzeba było się pakować w kartony

Dodatkowo, na bieżąco sprawdzamy co mamy na jachcie Crystal i jakich produktów nam brakuje, co trzeba dokupić. Jeżeli robimy zapasy, to z głową i racjonalnie. Zależy nam na tym, żeby jak najmniej jedzenia wyrzucać. Najlepszym, sprawdzonym panaceum na kupowanie za dużo i niepotrzebnych rzeczy jest… robienie list zakupowych. Od jakiegoś czasu staramy się zawsze chodzić do sklepu z listą – nie tylko spędza się w nim mniej czasu, ale też nie wydaje pieniędzy na naprawdę niepotrzebne produkty.

3. Śmieci segregujemy

Śmieci na jachcie, tak jak w domu staramy się segregować. Ma to szczególne znaczenie na morzu, kiedy przez długi czas nie mamy dostępu do lądu i nie możemy tak po prostu pozbyć się naszych odpadów.

I tak odpadki organiczne zawsze lądują w wiadrze, które regularnie wyrzucamy za burtę. Szkło, metal i papier, w zależności od długości przelotu oceanicznego, staramy się zabierać ze sobą i wyrzucać na lądzie. Jeśli już musimy je wyrzucić, to robimy to na głębokiej wodze, przynajmniej 12 mil od brzegu. Oczywiście plastik bezwzględnie zabieramy na ląd i dopiero tam go utylizujemy. Często przy dłuższych przelotach, żeby zmniejszyć jego objętość, to tniemy wszelkie plastikowe pojemniki, kartony i odpady na małe kawałeczki. Dzięki temu na Przejściu Północno-Zachodnim plastikowe śmieci ośmiu osób z czterech tygodni zmieściły się w dużym worku!

Michal_worek_smieci_z_Arktyki
To wszystkie plastikowe śmieci, jakie wyprodukowaliśmy (8 osób) przez 4 tygodnie podczas rejsu przez Przejście Północno-Zachodnie.

Choć przyznam się, że z wyrzucaniem śmieci na odległych wyspach mam duży problem. Zdarzyło nam się już, że na małej wysepce oddaliśmy lokalnym znajomym śmieci do wyrzucenia, nie zastanawiając się za bardzo, gdzie oni je wyrzucą. Jakie było moje zdziwienie i zdenerwowanie, kiedy okazało się, że śmieci wylądowały na kupce, gdzieś niedaleko plaży. Na odległych wyspach śmieci są po prostu palone, bo to jedyne dostępne tam rozwiązanie. Teraz więc dwa razy się zastanawiam, zanim w takich odosobnionych miejscach będziemy chcieli pozbywać się naszych odpadów.

4. Wybieramy biodegradowalne kosmetyki naturalne i eko detergenty

Żyjąc na jachcie, ma się naprawdę bezpośredni wpływ na otaczające środowisko. Każdy spłukiwany szampon do włosów, żel do ciała albo płyn do naczyń bezpośrednio trafia do wody morskiej. I choć można polemizować, że ich ilość w porównaniu do ścieków z wielkim statków pasażerskich lub towarowych jest znikoma, to i tak uważam że ma znaczenie jak bardzo chemiczne są wybierane przez nas produkty.

Dlatego też, jeśli tylko mamy możliwość, to stawiamy na produkty naturalne i biodegradowalne. Przy czym, niestety, podkreślam to „kiedy mamy możliwość”, ponieważ zdarza się i tak, że na małych wyspach na Pacyfiku czasem jest trudno znaleźć biodegradowalny płyn do mycia naczyń… ale staramy się 😉

W chwilach zwątpienia dla moich eko wyborów myśl o spotkanych przez nas żółwiach, delfinach, wielorybach, itp. szybko stawia mnie w pion!

5. Wchodząc do wody zakładamy koszulki UV zamiast smarować się kremami do opalania

Ochrona przed słońcem, kiedy jest się na wodzie, jest kluczowa. Nawet w pochmurny dzień, siedząc cały dzień na pokładzie, można się boleśnie poparzyć. Dlatego tak ważne jest używanie kremów ochronnych. ALE jeszcze ważniejsze jest używanie ich odpowiedzialnie, ponieważ wiele z kremów do opalania tak naprawdę jest toksycznych dla rafy koralowej i żyjącej w niej stworzonek.

Naukowcy wyodrębnili kilka substancji, które zaburzają gospodarkę hormonalną korali i przez które rafa koralowa szybciej ulega wybielaniu, zachodzą w niej uszkodzenia genetyczne, przez które jest mniej wrażliwa na zmiany klimatu i, po prostu, nie jest w stanie się rozmnażać i szybciej obumiera. To dlatego Palau, jako pierwsze państwo na świecie, z początkiem tego roku wprowadziło zakaz używania kremów do opalania, które zawierają jedną z 10 substancji często stosowanych w tego typu produktach. Na liście znajdują się między innymi takie składniki jak oksybenzon (inaczej Benzophenone 3) i octinoxate. Zabronione będzie też sprzedawanie kremów, które zawierają wskazane substancje. Podobny zakaz ma zostać wprowadzony w 2021 r. na Hawajach i niektórych Wyspach Karaibskich.

Nam życie koralowców nie jest obojętne i dlatego zwracamy uwagę na skład kupowanych kremów do opalania. Mi marzy się, żeby kiedyś zacząć robić swój własny krem do opalania, zgodnie z zasadą że w jego skład powinny wchodzić składniki, które sami jesteśmy w stanie zjeść.

Póki co, to stawiamy na kremy przyjazne środowisku morskiemu, a kiedy wchodzimy do wody, to nie używamy kremów w ogóle, tylko po prostu zakładamy lycrowe koszulki UV. W Decathlonie można je kupić za 30-50 zł. Można też po prostu używać zwykłe t-shirty, jak robi to Michał.

Oto przykład naszej wodnej garderoby

Odpowiedzialne podróżowanie jachtem i nie tylko

6. Szanujemy lokalną kulturę i zwyczaje

Żeglując po świecie, docieramy w różne zakątki świata, często o zupełnie innych od naszych zwyczajach i tradycjach. Żeby nie przeżyć tzw. szoku kulturowego, staramy się jakoś przygotować do wizyty w danym państwie, na danej wyspie. Czytamy przewodniki, książki, blogi, oglądamy filmiki na YouTube. To zdecydowanie ułatwia „wylądowanie” w nowym miejscu i chroni przed popełnieniem jakiegoś faux pas.

Co ważniejsze jednak, to zapoznając się z daną kulturą, językiem okazujemy im nasz szacunek. Poza tym, powiedzenie „dzień dobry” i/lub „dziękuję” w języku lokalnym zawsze spotyka się z miłym przyjęciem i często przełamuje pierwsze lodu (szczególnie, kiedy słowa wypowiadane przez nas brzmią pokracznie, a przez to bardzo zabawnie).

Co więcej, staramy się nie narzucać, raczej obserwować z boku i dostosowywać do dynamiki danego miejsca. Pamiętamy, że to my jesteśmy obcy w danym miejscu. Robiąc zdjęcia ludziom, pytamy o ich zgodę i często z nimi najpierw ucinamy miłą pogawędkę (takie zdjęcie potem też niesie ze sobą znacznie więcej wspomnień i emocji).

Dzieciaki zawsze chętnie pozują do zdjęć, a my w zamian za to się z nimi chętnie wygłupiamy

To samo tyczy się Oceanu. Kiedy wchodzimy w jakieś interakcje ze zwierzętami: czy to z wielorybami, czy fokami lub żółwiami na brzegu, to zawsze staramy się trzymać dystans. I choć korci ogromnie, żeby podejść bliżej, dotknąć tych cudownych morskich stworzeń, to jednak się powstrzymujemy. Dla nich kontakt z człowiekiem często jest stresujący, może być niebezpieczny (mogą złapać od nas jakąś chorobę lub możemy je zranić; i tak naprawdę to działa w obie strony) i po prostu jest wbrew Naturze. A często się zdarza tak, że zwierzęta zbliżają się do nas z własnej woli. I wtedy takie spotkanie ma już zupełnie inny wymiar.

Galapagos_foki_Ola_rejs_morski_SV_Crystal
Zawsze trzymamy dystans do morskich zwierząt. Tuż przed tym zdjęciem byłam w wodzie, gdzie uchatki same do mnie podpływały i bawiły się

7. Wspieramy lokalne biznesy

Kiedy robimy zakupy, to zawsze wolimy wybrać się na lokalny targ i tam nabyć warzywa oraz owoce. Już kilka razy, zamiast kupować w dużych sklepach zapasy na przelot, dogadywaliśmy się z lokalnym rolnikiem na zakup potrzebnych nam produktów. Taka wymiana ma same zalety – wspieramy bezpośrednio rolnika, a sami otrzymujemy produkty znacznie smaczniejsze i przede wszystkim dłużej wytrzymujące na jachcie, niż te kupowane ze sklepowych chłodni. Czasem znalezienie takiego rolnika jest nie lada wyzwaniem, ale satysfakcja potem jest podwójna. Z rodzinką z Ekwadoru, u której zrobiliśmy warzywne zapasy na przelot na Wyspę Wielkanocną, kontakt mamy do dzisiaj.

U tych Państwa zaopatrzyliśmy się w warzywka i owoce na przelot Bora Bora – Hawaje. Nawet z moją słabą znajomością francuskiego udało nam się dogadać 😉

Zostając przy jedzeniu, to w nowym miejscu zawsze idziemy za tłumem, jeśli chodzi o jadłodajnie. Uwielbiamy odwiedzać lokalne restauracje i jeść to, co jedzą mieszkańcy danego miejsca. Do dziś z wielkim uśmiechem wspominamy obiady w Ekwadorze. W trakcie postoju w stoczni chodziliśmy do knajpki, a wręcz nawet domu, w którym za naprawdę małe pieniądze zjadaliśmy pyszny, dwudaniowy obiad z kompotem. Oczywiście o miejscu dowiedzieliśmy się od pracowników stoczni.

Lokalne biznesy to także lokalni przewodnicy. To właśnie im chętniej zaufamy i damy zabrać się na zwiedzanie danego miejsca. Takie osoby często mają nietuzinkową, nie-przewodnikową wiedzę i, dodatkowo, całe masę anegdotek w zanadrzu. Co jednak jest ważne, wybierając jakąkolwiek atrakcję, staramy się dowiedzieć czy jest ona etyczna. Przede wszystkim czy nie są krzywdzone lub więzione zwierzęta.

Wolimy podziwiać wolne i frywolne delfiny skaczące przed dziobem Krysi, niż te zniewolone i otumanione w delfinarium.

8. Sprzątamy po sobie i po innych

Niby to takie oczywiste, ale kiedy czasem idzie się plażą lub jakimś szlakiem, to naprawdę napotyka się dużo śmieci. Nasza żelazna zasada to zostaw miejsce po sobie w takim stanie, w jakim chciałbyś je zastać.

Wchodząc więc na jakiś szczyt lub po prostu wygrzewając się na plaży, zawsze zabieramy ze sobą nasze śmieci. A jak mamy miejsce, to zabieramy też inne śmieci. W końcu Ziemia to nasz wspólny dom.

9. Jak w trasę, to tylko ze swoją butelką na wodę!

Już o tym wspominałam – idąc na spacer, na zwiedzanie miasta zabieramy ze sobą swój własny pojemniczek na wodę. Jest to albo szklana butelka w pokrowcu albo, nasz niedawny nabytek, sylikonowy, elastyczny bidonik na wodę. Zaletą tego drugiego jest, to że kiedy wodę wypijemy, to taki bidonik zwijamy. Nie waży on wtedy prawie nic i nie zajmuje miejsca. A jak się nadarzy okazja, to z powrotem butelkę lub bidonik napełniamy wodą.

kubeczki_na_wode_SV_Crystal_odpowiedzialne_podrozowanie
Nasze butelki i bidony na wodę

Na jachcie robimy własną wodę, dzięki naszej super hiper zrób-to-sam odsalarce. Odkąd mamy możliwość w szybkim tempie uzupełniać wodę, to na rejsy nie kupujemy już butelek z wodą. Łatwo sobie wyobrazić, o ile mniej plastiku produkujemy i jaka ta oszczędność!

10. Nigdy nie kotwiczymy na rafie koralowej!

Ostatnia sprawa jest już stricte jachtowa. I niby też wydaje się być oczywista, ale warto o niej wspomnieć. Kiedy decydujemy się w jakimś miejscu stanąć na dziko, na kotwicy, to zawsze upewniamy się, że rzucamy kotwicę na jakiś piasek, nigdy na rafę koralową! To bardzo ważne, bo wielka, stalowa kotwica i jej łańcuch mogą wyrządzić dużo krzywdy koralom. Z tego też powodu, w wielu miejscach gdzie jest rafa koralowa wprowadzono zakaz kotwiczenia.

Kiedy dopłynęliśmy na kostarykańską Wyspę Kokosową, to chwilę nam zajęło znalezienie kawałka dna bez koralowców. Ostrożnie rzuciliśmy kotwicę. Nie minęła godzina, jak pojawili się strażnicy parku narodowego, którym jest cała wyspa, i od razu srogo pouczyli nas, że nie powinniśmy byli rzucać kotwicy. Kiedy okazało się, że kotwica nie uszkodziła i nie dotykała żadnego korala, to dopiero wtedy przełączyli się na bardziej przyjazny ton w naszej rozmowie. Pokazując, że dbamy o ich przyrodę jak o naszą, zyskaliśmy sobie ich sympatię.

S/V Crystal w Zatoce Chatcham, Wyspa Coco
S/V Crystal w Zatoce Chatcham, Wyspa Coco

A Ty masz swoje eko-zasady?

Jak widać nasze eko-zasady nie są ani skomplikowane ani jakoś wyjątkowo trudne. Czasem może tylko takie odpowiedzialne postępowanie wymaga więcej wysiłku, cierpliwości lub nakładu kosztów. Ale według mnie na tym polega świadome życie – wybieramy to co jest dobre nie tylko dla nas samych dobre, ale i dla otaczającego nas świata. Bo czy nie przyjemniej jest rozłożyć kocyk na czystej plaży i wykąpać się w przejrzystej, czystej wodzie?

Daj znać w komentarzu, jeśli masz jakieś przemyślenia po lekturze tego wpisu. A może Ty masz jakieś swoje eko-zasady, którymi się chętnie podzielisz z nami?