Frederiksdal – przedszkole na Crystal
Mokra żegluga przez fiord Torssukaatak
Po opuszczeniu Aappilattoq żeglowaliśmy na południe fiordem Torssukaatak, który Theo zachwalał jako jeden z najpiękniejszych na całym południu Grenlandii. Po jego obu stronach, wznoszą się majestatyczne ośnieżone szczyty. Tyle wiedzieliśmy w teorii, kiedy wypływaliśmy z Aappilattoq.
Niestety nie było nam dane przekonać się o tym w rzeczywistości, ponieważ pogoda była kiepska. Siąpił delikatny deszcz, a chmury dotykały prawie wody. Dlatego zamiast podziwiać widoki wszyscy siedzieli w środku, a na zewnątrz mokła i marzła tylko wachta nawigacyjna.
Frederiksdal – najdalej na południe położona osada Grenlandii
Tego dnia płynęliśmy do oddalonego o jakieś 4 godziny żeglugi Frederiksdal, najdalej na południe położonej osady na Grenlandii. Jest to wioska jeszcze mniejsza niż Aappilattoq i zamieszkuje ją obecnie mniej niż 100 mieszkańców. Założona w 1824 roku przez morawskich misjonarzy.
Od czasów II Wojny Światowej była tu stacja radiowa, a do późnych lat 80tych mieściła się tu grenlandzka odnoga światłowodu łączącego Kanadę i Islandię. Dzisiaj jest to ważny punkt dla przelotów transatlantyckich, ponieważ mieści się tu stacja przekaźnikowa z nowofundlandzkiego zarządzania lotami w Gander.
Spotkanie z dzieciarnią z Frederiksdal
Po zacumowaniu we Frederiksdal, od razu przywitała nas przyjazna dwójka dzieciaków. Zjedliśmy obiad i poszliśmy pospacerować trochę po okolicy. Miejscowi w osadzie byli niesamowicie sympatyczni i widać było, że autentycznie cieszą się z naszej wizyty.
Jednak najsympatyczniej przywitały nas uśmiechnięte dzieciaki. Najpierw w ich łaski wkupił się Marcin grając wspólnie w piłkę. Potem jako, że już byliśmy zakumplowani, zaprosiliśmy sympatyczną młodzież na jacht.
Trzeba przyznać że naprawdę byli wizytą zachwyceni! Ciekawiło ich wszystko od jachtowej elektroniki poczynając aż na kibelkach kończąc. Poczęstowaliśmy naszych gości słodyczami i pokazaliśmy wszystkie zakamarki jachtu. Największą radochę sprawiło im wskakiwanie na naszą koję 😉
Kiedy dzieciaki zaczynały się już za bardzo rozkręcać zaczęliśmy się bać, że w końcu któreś fiknie za burtę i czas było się pożegnać. Była to bardzo fajna i radosna wizyta. Widoki tych roześmianych buzi na pewno zostaną z nami na długo 🙂
P.S.
Zwróćcie uwagę na dziewczynkę ubraną tylko w różową koszulkę. Było wtedy lekko poniżej 10 stopni. To się na żywa gorąca Grenlandzka krew!!
Zapraszamy do galerii z naszej wizyty we Frederiksdal