Paamiut – czarna owca miast Grenlandii
Paamiut leży niedaleko wejścia do Fiordu Kuannersooq. Miasteczko jest trochę ukryte pomiędzy skałami i według locji, ma reputację jednego z trudniejszych portów do wpływania ze względu na dużą ilość lodu, jaki przynosi tutaj Prąd Wschodnio-grenlandzki. Nam się udało i lodu nie było w ogóle.
W Paamiut mieszka ok 1,4 tys. ludzi, którzy w większości żyją z rybołówstwa. Kiedy późnym wieczorem stanęliśmy u nabrzeży wioski, pierwsze co ujrzeliśmy to właśnie mnóstwo sieci, bojek i starych motorówek. Szczerze, to wrażenie było, jakbyśmy stanęli przy niewielkim wysypisku śmieci. Eksplorację wioski przełożyliśmy na kolejny dzień.
Burzliwa historia Paamiut
Po śniadaniu ruszyliśmy w „miasto”. Jak każde, dotąd odwiedzane przez nas miejsce, miasteczko położone była na dosyć pagórkowatym terenie.
To, co nas zaskoczyło już na początku, to… blokowisko! Kilka, kolorowych bloków, zajmowało sporą część wioski.
Okazało się, że bloki to pozostałości nagłego rozkwitu miasteczka z lat 50tych. Wtedy to dzięki dorszowemu bumowi, ludzie poopuszczali okoliczne wioski i przenieśli się do Paamiut. W najlepszym momencie, wioska liczyła aż 10 tys. osób! Niestety, w 1989 r. niemalże w przeciągu nocy, zakończyły się świetliste lata Paamiut. Upadła główna fabryka rybna. A co za tym poszło, zdecydowana większość ludzi została bez pracy i niestety popadła w różne nałogi. Swego czasu, Paamiut miało opinię miasta niebezpiecznego. Teraz tego w ogóle nie czuć i, na całe szczęście, miasteczko powoli staje na nogi.
Zwiedzamy Paamiut
Naszą wizytę rozpoczęliśmy od wizyty w sklepie. W przeciwieństwie do Narsarsuaq, tutaj był ogromny wybór produktów. Zarówno sklep Pilersuisoq, jak i Brugsen, były świetnie zaopatrzone.
Następnie udaliśmy się do Hotelu Ivaana, żeby sprawdzić możliwość połączenia się z Internetem. Na Grenlandii jest on bardzo drogi i bardzo rzadko publiczny. Tak więc i tutaj trzeba byłoby zapłacić – 100 KR za dwie godziny połączenia ze światem.
Naszym głównym celem było jednak Muzeum Paamiut. W niemal każdej większej miejscowości na Grenlandii jest muzeum. Osobiście uwielbiam je odwiedzać, ponieważ dzięki nim mam ogląd na to, jak wyglądało życie w danej miejscowości kilkadziesiąt lat wstecz i co się zmieniło. Przede wszystkim, jednak zawsze doszukuję się jakiejś ciekawostki odnośnie kultury i tradycji ludzi Grenlandii. A przyznam, że są oni fascynującym narodem.
Muzeum było otwarte, a w środku był przesympatyczny Pan, który zajął się nami i trochę poopowiadał o historii Paamiut i zwyczajach Inuitów. Z ciekawostek, to po kolorze tradycyjnych damskich botków lub ogromnych, koralowych naszyjników, stanowiących element stroju narodowego, można określić, czy ich właścicielka jest zamężna czy nie.
Torfowy domek
W drodze powrotnej z Muzeum zahaczyliśmy jeszcze o niedaleko położony domek torfowy. W takich domkach, Grenlandczycy mieszkali zimą. Ściany były wykonane z kamieni i torfu, a dach – zupełnie płaski, z pływającego drewna, skóry z „umiaqa”, czyli kobiecej łodzi, kamieni i torfu.
W domku mieszkała zazwyczaj jedna rodzinka. Był on ogrzewany lampami na tran oraz ludzkim ciałem. Spało się na bardzo niskich łóżkach z drewna, pokrytych skórami.
Torfowe domki są moim ulubionym miejscem każdego muzeum. Mają unikatowy, trochę magiczny charakter. Faktycznie są tak malutkie, że ani ja ani Michał nie jesteśmy w stanie się w środku wyprostować. Często w środku znajdują się oryginalne rekwizyty, pochodzące z lat 30tych, 40tych. Jeszcze lepiej pomaga to wyobrazić sobie, jak kiedyś wyglądało życie na największej wyspie świata.
Komu w drogę…
Wieczorem miasto spowiła gęsta mgła. Tak gęsta, że nie było widać nic dalej niż 10m do przodu. W taki wieczór można tylko siedzieć w domu. Tak też uczyniliśmy – całą załogą na jachcie oglądaliśmy film.
Następnego dnia, zaplanowaliśmy wypłynięcie na godz. 11. Rano skorzystaliśmy z czyściutkich i gorących pryszniców w hali sportowej (tak, tak – kąpiemy się gdzie się da ;)). Odwiedziliśmy jeszcze sklep z lokalnych rzemieślników, po czym ruszyliśmy dalej w drogę. Naszym celem była opuszczona wioska rybacka, oddalona o trzy godziny płynięcia.
Zapraszamy do galerii z Paamiut
Sprawdź bieżącą pozycję Crystal! Dołącz do naszej załogi!